AKTUALNOŚCI
W samo okienko (73) - You Will Never Walk Alone15.04.2016r.
Trafił nam się przeszywający emocjami dreszczowiec bez rzęsistego deszczu na soczystej trawie stadionu Anfield. Jeżeli cokolwiek było czuć w powietrzu nad stadionem, czy widać na ekranie telewizora, to rosnący ładunek energii i szalone tempo jak w najlepszym filmie akcji z Hollywood. Bez dwóch zdań był to spektakl najlepiej promujący piłkę nożną w obecnym sezonie, gdzie magnesem przyciągającym uwagę fanów była nie tylko osoba obecnego szkoleniowca angielskiego FC Liverpool. "In Klopp We Trust", czyli "Wierzymy w [Juergena] Kloppa" - głosił jeden z banerów wywieszonych przez kibiców popularnych "The Reds".

Symbolika tego dwumeczu pomiędzy drużyną z Miasta Beatlesów, jak często określa się FC Liverpool, a Borussią Dortmund miała iście koncertowy ton. Wcześniej robili to między innymi nieodżałowani już Elvis Presley, Frank Sinatra czy Nina Simone. I z pewnością sam Richard Rodgers, kombinując w 1945 roku jak tu ozdobić wokalnie musical "Carousel", czyli "Karuzela", zmajstrował z Oscarem Hammersteinem coś, co lata później urosło do rangi stadionowego hymnu i to co najmniej kilku liczących się klubów piłkarskich. O ile kameralne wykonanie światowych sław piosenki może jedynie chwycić lekko za serce, tudzież wyprodukować kilka łez w oku ze wzruszenia, to unisono z kilkudziesięciu tysięcy gardeł na trybunach jest w stanie przyprawić o dreszcze i gęsią skórkę na całym ciele.

Nie inaczej było w czwartkowy wieczór na Anfield Road. Wydający się nie mieć końca utwór "You Will Never Walk Alone", czyli w wolnym tłumaczeniu "Nigdy nie będziesz szedł sam", rozbrzmiewał niczym huragan nad stadionem i wyciągał z tunelu piłkarzy obu drużyn. To akurat bagatela, bo wycie kibiców niczym głodnych wilków w lesie czy na wzgórzu może przyjmować różne tony, ale to czwartkowe wykonanie sympatyków "The Reds" miało w sobie coś z głębokiej tęsknoty za sukcesem i prawdziwej wiary, że ktoś w końcu może odmienić los ich ukochanego klubu. Zaczęli mocno wierzyć w trenera Kloppa, który w obecnym sezonie zdołał nadać FC Liverpool wojowniczy charakter gry, gdzie wytarto z szatni łzy po odejściu Stevena Gerrarda. Teraz Klopp przeciągnął ich do półfinału Ligi Europy z apetytem na końcowe wzniesienie pucharu. Echo frazy: "(...) Walk on, walk on, with hope in your heart / And you''' never walk alone... You'll never walk alone", czyli "Dalej idź, dalej idź, z nadzieją w Twoim sercu / Bo nigdy nie będziesz szedł sam, nigdy nie będziesz szedł sam" nabrało jakże dosłownego znaczenia.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że stadion wspomnianej Borussii, czyli Signal Iduna w Dortmundzie, również tonie w muzycznym przeboju autorstwa Rodgers - Hammerstein, gdzie przed pierwszym gwizdkiem sędziego kibice w ten sam sposób jak na Anfield przygotowują grunt pod piłkarskie emocje. Zatem piłkarze BVB mogli czuć się jak w domu.

Na czwartkowej, pomeczowej konferencji Klopp powiedział m.in.: "Bardzo często w futbolu, przy wyniku 1:3, mecz mógłby się skończyć. Ale nie tu. Nie tu na Anfield i nie z tym zespołem jakim jest Liverpool. Przypomnijmy sobie chociażby 2005 rok, kiedy to do przerwy w finale Ligi Mistrzów było 0:3, drużyna doprowadziła do 3:3 i wygrała finał. Wszystko jest możliwe, jeśli mocno w to wierzysz".

(© arek.lewenko@interia.pl)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::