ARCHIWUM AKTUALNOŚCI
W samo okienko (4)
Angielski deszcz
20.10.2012r.
To były niesamowite dwa dni. Najpierw zagrzmiał cały Internet, gdzie na licznych portalach kibice prześcigali się w komentarzach na temat Stadionu czy też... Basenu Narodowego. Wtórowała im angielska prasa, która nie zostawiła suchej nitki na organizatorach meczu Polska - Anglia, powtarzając do znudzenia pytanie: "Kto nie zasunął dachu?". Ale już następnego dnia ci sami dziennikarze z Londynu wylewali wiadra wody na własną reprezentację i selekcjonera Hodgsona za ich beznadziejny występ w Warszawie.

Dziwiłem się mocno niektórym polskim dziennikom, które tytułowały swoje sprawozdania pomeczowe pod hasłem "Wróciła nadzieja". Już to gdzieś kiedyś słyszałem... Przyznam, że tak słabo grającej reprezentacji Anglii w potyczkach z biało-czerwonymi nie widziałem od blisko trzydziestu lat. Ten mecz był do wygrania, jak żaden inny wcześniej. Pozostał ogromny niedosyt. Co ciekawe - wspomniana prasa na Wyspach Brytyjskich najwyżej oceniła występ... Jagielki, w którego żyłach płynie polska krew. Dziennik "The Sun" w swoich internetowych komentarzach mocno skrytykował trenera Hodgsona za selekcję zawodników i dokonane w tym meczu zmiany. Oberwało się również Rooney’owi, którego przed lawiną cierpkich opinii nie uratowała nawet zdobyta bramka.

Bohaterem tych dwóch dni byli jednak dla mnie kibice. W środę rano, gdy byłem jeszcze we Wrocławiu, zadzwonił do mnie stary przyjaciel, mieszkający na co dzień w Szczecinie. "Mam dla Ciebie bilet na mecz!" - krzyknął w słuchawkę, jakby wygrał szóstkę w totka. Odparłem, że niestety nie zdążę na siedemnastą wrócić do stolicy. Cisza po drugiej stronie w słuchawce wydawała się trwać wieczność. "Szkoda..." - ciągnął Darek.- "No cóż... Ale wiesz, wczoraj to była jazda! Ze Szczecina jechaliśmy dwanaście godzin autobusem do Warszawy, przez Gorzów, potem jakimiś dziwnymi skrótami. Mecz odwołali, ja zostałem u rodzinki w stoicy, ale cała reszta musiała wracać. Dopiero o dziesiątej rano w środę byli w Szczecinie". Niezła jazda, pomyślałem, wyobrażając sobie ten wesoły autokar ciągnący się pod chmurą deszczu przez pół kraju. Co jak co, ale charakteru i mobilizacji polskim kibicom nie można odmówić. Pomimo całego zamieszania wielu z nich stawiło się dzielnie następnego dnia w sile czterdziestu tysięcy i doping niósł biało-czerwonych do ataku. Wielkie brawa!

To zaskakujące, że podczas pojedynków ligowych kibice potrafią zdemolować własne trybuny i często strach jest przyjść z rodziną na stadion. Widocznie na mecze reprezentacji przychodzą zupełnie inni ludzie.

Tymczasem trwa polowanie na czarownice, tzn. szukanie tego, "Kto nie zasunął dachu?". Z lekkim rozbawieniem usłyszałem, że nawet Premier uznał to za sprawę wagi państwowej i zlecił śledztwo. Moim zdaniem Premier ma inne ciekawsze zadania aniżeli zajmowanie się taką błahostką jak stadionowy dach. Kuriozalne jest to, że w całej tej sytuacji PZPN domaga się odszkodowania za poniesione straty wizerunkowe... Jednym zdaniem karuzela się kręci. A propos PZPN, nowym prezesem będzie Roman Kosecki.

                                                                                                     (AL)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::