ARCHIWUM AKTUALNOŚCI
W samo okienko (34)
Legenda o bursztynie
04.10.2013r.
W szkole zaczynają się pewne ruchy kadrowe, czyli takie piłkarskie wietrzenie szatni. Z listy pewniaków w reprezentacji lektur ma zostać skreślony "Pan Tadeusz" i wcale nie z powodu inwokacji, zaczynającej się od słów "Litwo, ojczyzno moja". A podobno był nie do ruszenia... Może Harry Potter wskoczy na miejsce Tadka?

Trzeba iść za ciosem. Zastanawiam się kiedy wreszcie ulegną straceniu pod gilotyną lekcje historii poświęcone starożytności. Ten temat ciągnie się przez program nauczania zarówno języka polskiego jak i wspomnianej historii jak bieg maratończyka. W liceum obrzydził mi Egipt, Grecję i Rzym pewien nauczyciel, wypytując na sprawdzianach o takie duperele jak "Co faraon trzymał w dłoni?", czy też "Z ilu bloków kamiennych składała się piramida Cheopsa". Ktoś mógłby zawołać po łacinie... po tej właściwej łacinie: "O tempora! O mores!". Mity i kity starożytne przykryły kurzem naszą bogatą słowiańszczyznę, o której wiemy zbyt mało. Weźmy pierwszą z brzegu kulturę kaszubską, wszak Debrzno wpisuje się w jej tworzenie od wieków. Nie lepiej byłoby znać trochę legend z naszej krainy aniżeli jakieś tam bajki o Zeusie czy Marsie (dla malutkich: Mars wcale nie rywalizował ze Snickersem w starożytnym Rzymie). Skąd się wziął Gryf, a skąd Jantar? Ciekawość pali.

Nad morzem zbieramy bursztyn, czyli "Kamień który się pali", jak tłumaczą sobie nasi zachodni sąsiedzi. Gdy jeszcze nie było Fejsa i Mejla (herosi naszych czasów), Niemcy już dawno temu zalajkowali Pomorze i mają liczną grupę followersów. Wiem, że Pan Miodek mi wybaczy za te anglicyzmy w poprzednim zdaniu, bo on również pasjonuje się piłką nożną i z pewnością także polubił piękne plaże nad Bałtykiem. Z drugiej strony ciężko udowodnić, że słowo "zalajkować" nie pochodzi od staropolskiego Lajkonika...?

Wróćmy do Jantara. I tutaj kolejna niespodzianka, bo okazuje się, że nazwa ta wywodzi się od braci Litwinów. Jak wiadomo, Debrzno przez lata znajdowało się na bursztynowym szlaku i nic dziwnego, że w sobotę "kamień który się pali" powraca, choć w nieco innej postaci. Kiedyś jantar był ceniony bardziej niż złoto i porównanie to iskrzy się blaskiem zwycięstwa.

Co może być cenniejszego dla drużyny ze środka tabeli niż urwanie choćby punktu liderowi rozgrywek? A pokonanie go 1:0, po golu w końcówce? Niektóre zespoły przegrywają takie mecze już w szatni, zanim w ogóle wyjdą na arenę, bo nagle magia lidera obezwładnia ich i wysysa energię do walki. Wtedy myślą tylko, aby przegrać jak najniżej. Wiem, że warto nastawić się na to, że z liderem można wygrać, bo on też kiedyś musi mieć ten słabszy dzień. Przykład: mecz z Chrobrym na wiosnę 2000 roku wygrany 2:1, gdy Chrobry był liderem na półmetku sezonu i mknął do IV ligi.

W końcu czy trzeba większej motywacji niż to utarcie liderowi nosa. Potem już tylko będzie można opowiadać legendy o bursztynie, co spalił się w Debrznie.

                                                                     (© arek.lewenko@interia.pl)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::