AKTUALNOŚCI
RETRO MKS, czyli to było grane 25, 20, 15, 10 i 5 lat temu... (odcinek II)25.04.2020r.
Trwa następny weekend bez ukochanej piłeczki (licząc od połowy marca już siódmy), a więc wypełniając powstałą lukę prezentujemy drugą odsłonę wspomnień o spotkaniach zespołu seniorów klubu z Grodu Dzika sprzed lat. Każde z nich to osobna historia, czasem radosna, innym razem wręcz przeciwnie, ale zawsze interesująca, ciekawa, nawet fascynująca, pełna wrażeń, emocji i powodów do przypomnienia właśnie po wielu latach... Zatem zapinamy pasy, zakładamy rękawiczki, przyłbice lub maseczki (o nie, znowu...) i zapraszamy do lektury!

23 kwietnia 1995 r. Myśliwiec Tuchomie- MKS 0:4 (0:2); (klasa A)

Trzecia dekada kwietnia i... dopiero druga seria rundy rewanżowej, ale gdy spojrzymy na obsadę ówczesnej klasy A (tylko 10 klubów rywalizujących w debrzeńskiej grupie), kalendarzowe "zapóźnienie" mniej już dziwi. Debrznianie byli stawiani w roli stuprocentowych faworytów meczu z Myśliwcem, bo walczyli o awans, a przeciwnicy lokowali się w środkowej strefie zestawienia i byli typowym ligowym średniakiem. O tym jednak, że nie należy ich lekceważyć świadczyła jesienna konfrontacja w mieście nad Debrzynką, kiedy to czerwono-niebiescy zdawałoby się spokojnie prowadzili 4:1, aby stracić dwa gole i nerwowo wyczekiwać końcowego gwizdka arbitra. Wiosną takiego błędu emkaesiacy nie popełnili. W 10 min. wynik otworzył Roman "Uszaty" Zembrzycki, a na 2:0 poprawił w 26 min. Arkadiusz Lewenko. Mający wyraźną przewagę, grający z dużą swobodą piłkarze MKS-u, po przerwie nie zwolnili tempa. W 49 min. na 3:0 trafił Roman Nylec, co w praktyce definitywnie "zamknęło" zawody, a efektowną wygraną przypieczętował ponownie R. Nylec w 81. minucie. Podstawowe zadanie zostało bez problemu wykonane i czekaliśmy na kolejne potyczki w drodze po okręgówkę...

30 kwietnia 2000 r. MKS- Start Łeba 5:0 (4:0); (klasa okręgowa)

Po pięciu meczach bez zwycięstwa w lidze debrzeńska jedenastka mocno zmobilizowała się na starcie ze Startem Łeba. Stadiony obydwu klubów dzieliło "drobne" 180 kilometrów, co było prawdziwym ewenementem na skalę kraju (!), aby pokonywać w klasie okręgowej taką odległość. W I rundzie nad morzem przegraliśmy 2:3, nieudanie goniąc rezultat od stanu 0:3, a warto nadmienić, że wprowadzony wówczas w 85 min. do pola rezerwowy golkiper Krzysztof Szychowski miał w ostatnich sekundach wyśmienitą okazję na podział punktów... Zanim zaczął się rewanż jeden z działaczy łebian narzekał, że kazano przyjechać jego drużynie do Debrzna na tak późną godzinę (17.00), że przecież ludzie studiują, pracują, chcieliby wrócić do swoich domów o przyzwoitej porze itp., itd. Na ripostę, iż Start zaprosił MKS jesienią na... 11.00, a poza tym jutro mamy Święto Pracy i wszyscy odpoczywają, dziwaczne argumenty skończyły się jak ręką odjął... Zresztą drużyna Mirosława Kisełyczki miała jeszcze bardziej konkretne argumenty na boisku, przełamując niekorzystną passę w bardzo dobrym stylu. Duet Andrzej Koroś - Leszek Beger rozbijał raz za razem defensywę gości. "Korek" uskładał hat tricka, a przesunięty do linii pomocy Beger prezentował świetną dyspozycję po okresie wahań formy i dołożył dwie bramki. Nic dziwnego, że zarówno na trybunach, jak i w szatni nastroje wreszcie, po kilku tygodniach marazmu, były radosne...

24 kwietnia 2005 r. Słupia Kobylnica- MKS 1:4 (0:3); (klasa okręgowa)

Miejscowi bronili się przed spadkiem (jak miało się potem okazać nieskutecznie) i w związku z tym co oczywiste liczyliśmy na trzy punkty emkaesiaków. Nikt nie spodziewał się mimo wszystko, że będzie to tak łatwa zdobycz dla armady Mirosława Łepka, bowiem najkrótszy komentarz do boiskowych wydarzeń śmiało powinien brzmieć "na luzie". 4:1 to faktycznie najniższy wymiar kary, jaki wymierzyli gospodarzom czerwono-niebiescy. W 8. minucie było bowiem 2:0 i jednocześnie w zasadzie "po wszystkim". Rzecz charakterystyczna: łupem bramkowym podzielili się Andrzej Koroś i Paweł Wegner, którzy po dwa razy umieszczali futbolówkę w siatce. Jak pokazały dalsze dzieje klubu to bezapelacyjnie dwaj najlepsi snajperzy ekipy z ul. Sportowej! Najpierw długo przewodził temu rankingowi Koroś (217 na "liczniku", akurat w Kobylnicy gol na 4:1 był tym jubileuszowym, bo nosił numer 200 w jego rejestrze), a dopiero jedenaście lat później zluzował go "Diabeł", windując ostatecznie (przynajmniej na razie) klubowy rekord do liczby 301. Wracając jeszcze do meczu ze Słupią, debiuty w okręgówce zaliczyli tam w naszych barwach Rafał Masternak i Krzysztof Pawlukiewicz, ale wielkiej kariery piłkarskiej potem nie zrobili... I jeszcze ciekawostka: w 21 min. z powodu kontuzji plac gry opuścił wtedy Paweł Władyczak, co jest taką rzadkością w historii prawie 19-letnich (!) już występów w drużynie seniorów rekordzisty MKS-u, jak nie przymierzając mróz w lipcu...

25 kwietnia 2010 r. Kaszubia Studzienice- MKS 0:2 (0:1); (klasa A)

Długo czekaliśmy na wznowienie wiosennych zmagań, dwie pierwsze serie zostały przełożone ze względu na żałobę narodową wprowadzoną po katastrofie samolotu prezydenckiego w Smoleńsku. Kiedy futboliści mogli zacząć grać, na "dzień dobry" udaliśmy się na mocno nieprzyjazny teren, gdzie w poprzednich ośmiu meczach ponieśliśmy sześć porażek, zaledwie dwukrotnie remisując. Każda, nawet najbardziej niekorzystna passa kiedyś się kończy i tego doświadczyliśmy w tamtym spotkaniu. Wygrana była podwójnie cenna, bo dała asumpt do skutecznej walki o odzyskanie dla Debrzna okręgówki po dwuletnim "zesłaniu" do klasy A. Czerwono-niebiescy pokonali rywali 2:0 po dwóch trafieniach... człuchowian. W 11 min gola zdobył Łukasz Płóciennik, dopadając tuż za polem karnym do bezpańskiej piłki, uderzając mocno i precyzyjnie tuż przy słupku. "Płota" nigdy nie należał do łowców bramek, miał inne zadania na boisku, ale wtedy uzyskał jedną ze swych sześciu w całej przygodzie z ekipą z ul. Sportowej i zarazem bodaj najważniejszą. MKS niby kontrolował przebieg rywalizacji, ale długo utrzymywała się nikła, niczego nie gwarantująca przewaga. Wreszcie w 70 min. rajd prawą flanką przeprowadził wprowadzony kilka minut przedtem na boisko Michał Pacholik (zluzował Patryka Klejdysza), znalazł się w dogodnej pozycji, mógł strzelać, ale przekazał piłkę Wojciechowi Cabajowi, a ten po rękach bramkarza umieścił ją w celu. Zatem trzy punkty i marsz ku awansowi stawał się powolutku realny. Debiut w teamie z Grodu Dzika (niezbyt fortunny dodajmy) odnotował tamtego dnia Sebastian Stalka, który zmienił przed przerwą Damiana Litwiniuka i... sam został zastąpiony w 77 min. przez Przemysława Marka, gdyż doznał urazu. Kontuzja nie przeszkodziła mu zagrać trzy dni później w Wyczechach, gdzie po dwóch golach Stalki zespół Mirosława Kisełyczki pokonał Sokoła 2:1. Do zapamiętania z wizyty w Studzienicach z kolei było jeszcze jedno: debrznianie wyszli na murawę w nowym komplecie strojów marki "Zina" ufundowanych przez Świętej Pamięci Sylwestra Nylca...

25 kwietnia 2015 r. Zawisza Borzytuchom- MKS 1:1 (1:0); (klasa okręgowa)

Obydwa zespoły należały do ścisłej czołówki ligi, a jak pokazała przyszłość zawiszanie wywalczyli ostatecznie historyczny awans do IV ligi z drugiej pozycji, ustępując jedynie Brdzie Przechlewo. Inna sprawa, że był to ich "łabędzi śpiew", gdyż na wyższym szczeblu zagościli... pół sezonu, rejterując po jesieni i zaliczając spektakularną degradację do... klasy A. Wracając do meczu sprzed pięciu lat, rozgrywanego na fatalnej murawie, pełnej dziur i twardej jak beton, zapamiętaliśmy go głównie z jednego, bardzo znamienitego powodu. Paweł Wegner zdobył gola dla czerwono-niebieskich w 84. minucie, ratując remis i oczywiście nie byłoby w tym nic szczególnie nadzwyczajnego, ponieważ bramki zdobywał niemalże "taśmowo". Wtedy jednakowoż pokonał golkipera miejscowych... bezpośrednio z rzutu rożnego! Nie było to jego pierwsze tego rodzaju trafienie (miesiąc wcześniej identycznie zaskoczył bramkarza Piasta w Człuchowie) i... nie ostatnie, a to dlatego, iż dwa lata później, w kwietniu 2017 r. wcelował podobnie na stadionie Jantarii Pobłocie. Oprócz trzech rogali z kornera w wykonaniu "Diabła" w 28-letnich dziejach ekipy seniorów MKS-u tej sztuki dokonało również dwóch innych debrznian: Krzysztof "Januszek" Horoszkiewicz zrobił to w lutym 1993 r. w sparingu z Krajną w Sępólnie Krajeńskim, natomiast Świętej Pamięci Roman Nylec najpierw w październiku 1993 roku w przegranych 1:3 zawodach o punkty w klasie A w Studzienicach z Prefabetem, a potem skopiował swój wyczyn u siebie z Sokołem Wyczechy (7:0, też klasa A), w maju 1995 roku...

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::