Równe cztery miesiące temu wyjeżdżaliśmy z Kusowa w kiepściutkich nastrojach po przegranej z Dębem 2:6. Ta porażka kilkanaście dni później zamieniła się w walkower 3:0 dla MKS-u, bo w zespole gospodarzy zagrał nieuprawniony zawodnik Grzegorz Żurowski. Teraz omal nie doszło do powtórki rezultatu z kwietnia tyle, że w drugą stronę.
Czerwono-niebiescy wygrali zdecydowanie 5:2 i chociaż mecz nie stał na wysokim poziomie, bardzo cieszą trzy punkty. Szczególnie w kontekście słabej gry debrznian w sparingach i na inaugurację w Pęplinie. Niewątpliwie co najmniej sześć wydarzeń zasługuje na uwagę przy opisie spotkania w Kusowie. Po pierwsze, aż pięć (!) asyst zaliczył w tym meczu Mirosław Kisełyczka, co jest absolutnym rekordem nie tylko tego piłkarza, ale nie znajduje precedensu również w całych dziejach naszego klubu. Po drugie, dwie bramki strzelił kapitan drużyny Damian Litwiniuk, co zdarzyło się pierwszy raz w historii jego gry w seniorach. Po trzecie, swojego gola dołożył Sylwester Nylec, który coraz pewniej czuje się na boisku po powrocie do gry. Po czwarte, debiutanckie trafienie w okręgówce zaliczył Krzysztof Dudzic. Po piąte, po kilku latach gry w Uniechowie pierwszy występ ligowy w czerwono-niebieskich barwach stał się udziałem Rafała Tarczyluka i był to powrót ze wszech miar udany. Po szóste wreszcie, zawodnicy przebierali się w sterylnie czystych szatniach w nowym budynku klubowym, bliźniaczo podobnym do tego, który także niedawno powstał w Bruskowie Wielkim. W Debrznie natomiast od czerwca próbujemy wymienić istniejące ogrodzenie płyty boiska.
Dąb opuścił przed sezonem Tadeusz Szturo, bodaj najstarszy czynny zawodnik podokręgu słupskiego. Nie ma także w składzie dwóch innych piłkarzy, obrońców Kaczmarkiewicza i Nogi. To spore osłabienia, ale przecież i my w przerwie letniej straciliśmy Pawła Władyczaka i Pawła Wegnera, oraz pracujących poza Debrznem Ireneusza Nowaka i Piotra Binkiewicza. W 11 minucie objęliśmy prowadzenie. Rzut rożny, krótkie zagranie do Kisełyczki, ten ostro dośrodkował, piłkę próbował uderzać głową Marcin Faka, minął się z nią bramkarz Dębu i z bliska skierował do bramki Litwiniuk. Wygrywamy i wydaje się, że panujemy nad sytuacją. Tylko do 29 minuty, bowiem wtedy nikt z obrońców nie przeciął podania w nasze pole karne, nie zareagował też w tej sytuacji Daniel Janusz i Paweł Priemut głową strzelił na 1:1. Do końca pierwszej odsłony niewiele ciekawego działo się na boisku, poza 36 minutą gdy arbiter ukarał Litwiniuka żółtą kartką za (jego zdaniem) próbę wymuszenia rzutu karnego. Więcej emocji i przede wszystkim sporo bramek kibice zobaczyli po zmianie stron.
W 46 minucie zadrżały nam serca, bo groźnie zrobiło się po rzucie rożnym dla kusowian. Futbolówka po poprzeczce wyszła na aut bramkowy. W 57 minucie ponownie MKS wyszedł na prowadzenie. Warto walczyć do samego końca. Przekonał o tym Tarczyluk, który uniemożliwił spokojne rozpoczęcie akcji obrońcy Dębu, piłkę otrzymał Kisełyczka, zagrał do Litwiniuka, a "Amper" umieścił ją precyzyjnym strzałem w bramce. 62 min. i już 3:1 dla MKS-u. Kolejny raz Kisełyczka, mocno wstrzelił piłkę z lewej strony wzdłuż piątego metra, a próbujący ją wybić na róg Andrzej Wolski zaliczył klasycznego "swojaka". Dąb poderwał się jeszcze do odrabiania strat. W 68 min. najlepszy w zespole miejscowym Priemut zdobył kontaktowego dola. Wprowadziło to trochę nerwowości w naszych szeregach, lecz wystarczyło jedno silne uderzenie z lewej nogi z narożnika pola karnego w wykonaniu Sylwestra Nylca by odzyskać dwubramkowe prowadzenie. Końcowe minuty to rezygnacja rywali i następne szanse MKS-u. W 88 min. prostopadłe zagranie Kisełyczki i z kilkunastu metrów z lewej nogi ładnie umieszcza piłkę w bramce rezerwowy Krzysztof Dudzic. 5:2 dla czerwono-niebieskich. Taki rezultat przewidział w autobusowym "totku"... Kisełyczka. Czy przypuszczał, że wtrąci swoje "trzy grosze" do każdej z bramek? Ostatni raz pięć goli debrznianie zdobyli w lidze na wyjeździe 4 września 2005 roku wygrywając ze Spartą Sycewice 5:1.
W trzeciej serii spotkań zagramy wreszcie w Debrznie, 19 sierpnia o godz. 15:00 z Jantarem Ustka.