SENIORZY › PUCHAR POLSKI
» Puchar Polski - 23.09.2015r.
» Sędzia: Łukasz Kolter (Dębnica) jako główny oraz asystenci: Dariusz Kojnecki (Wyczechy) i Adam Jeszka (Żychce)
0:1
(0:0)
Lipniczanka Lipnica MKS Debrzno
 0:1 Bartłomiej Rutyna (87)

1 strzały celne 8
4 strzały niecelne 9
1 rzuty rożne 4
2 spalone 1
6 faule 8
2 żółte kartki 2
0 czerwone kartki 0
0 karne 0
widzów ok. 15

MKS: Słonka- W. Taras (55 Kałdowski), Stalka, Łukaszuk, Szczubiał- K. Masternak (55 Litwiniuk), Władyczak (30 Szostek), Kawczak, Płóciennik- P. Klejdysz (63 Góra), B. Rutyna
Żółte kartki: P. Klejdysz, Łukaszuk

  Czas
gry
Gole Asysty Strz.
celne
Strz.
niec.
Faule Faulo-
wany
Spalo-
ne
Sławomir Słonka90       
Wojciech Taras54       
Sebastian Stalka90  1  1 
Tomasz Łukaszuk90   111 
Przemysław Szczubiał90    11 
Kamil Masternak54   11  
Paweł Władyczak29       
Michał Kawczak90 1121  
Łukasz Płóciennik90  1 1  
Patryk Klejdysz62  131  
Bartłomiej Rutyna901 2212 
Krystian Szostek61  1  1 
Kamil Kałdowski36       
Damian Litwiniuk36  1 1 1
Mariusz Góra28       

Zdążyli przed dogrywką
Gramy dalej w Pucharze Polski. Emkaesiacy uporali się na wyjeździe w minimalnych rozmiarach z Lipniczanką Lipnica, zwyciężając 1:0 i rewanżując się za wstydliwą porażkę 4:5 sprzed ośmiu lat w tych rozgrywkach w tym samym miejscu (choć na innym, starym boisku) z ówczesnym B-klasowiczem. Wygrana czerwono-niebieskich mogła być bardziej okazała, jednak byliśmy tego dnia denerwująco nieskuteczni i omal nie naraziliśmy się na dodatkowe, niechciane emocje w nieuchronnie zdawałoby się nadciągającej dogrywce. Na szczęście tak się nie stało...

W dzień powszedni zawsze należy się spodziewać mniejszych lub większych problemów ze skompletowaniem odpowiednio mocnego składu, ale poradziliśmy sobie całkiem przyzwoicie, udając się na spotkanie w szesnastu. Nie pojechali do Lipnicy Paweł Wegner i Szymon Malmon zajęci obowiązkami zawodowymi, zabrakło także Wojciecha Marczaka oraz rezerwowych bramkarzy, Roberta Oleksiewicza i Michała Biszczanika, których zastąpił w nietypowej dla siebie roli... Krzysztof Dudzic. Z zestawienia, które rozpoczęło ostatni ligowy mecz z Garbarnią Kępice oprócz Wegnera nie obejrzeliśmy także Bartłomieja Licy, na prawej stronie defensywy ustawiony był zatem Wojciech Taras.

Zaczęliśmy dobrze, aktywnie, ofensywnie, od razu chcąc zaznaczyć przewagę i pokazać chęć wywalczenia promocji rundę dalej. Gospodarze "okopali się" na własnej połowie, licząc na szczelną obronę i kontry, z których ewentualnie mogliby zagrozić bramce Sławomira Słonki. W pierwszych 30 minutach płonne to były rachuby, ponieważ przeważaliśmy bezapelacyjnie. Sęk w tym, że nic z tego nie wynikało w sensie otworzenia rezultatu. W 4 min. Bartłomiej Rutyna po zagraniu Sebastiana Stalki uderzył bardzo mocno z narożnika szesnastki, jednak piłka minęła lewy słupek bramki miejscowych. W 12 min. Kamil Masternak zamykający prawe skrzydło spudłował z bliska kończąc nieudanie ładną akcję B. Rutyny i Patryka Klejdysza. W 14 min. Łukasz Płóciennik podał P. Klejdyszowi i Lipniczankę ratowała poprzeczka.

W 24 min. indywidualnie próbował Michał Kawczak, ale został przyblokowany i egzekwowaliśmy jedynie rzut rożny. Chwilę potem B. Rutyna wcelował w słupek, nie wykorzystując niestety błędu golkipera rywali. W następnej akcji B. Rutyna był oko w oko z bramkarzem, dobijał P. Klejdysz, ale trafił w obrońcę. W 28 min. źle główkował któryś z defensorów Lipniczanki i mało brakowało, a skończyłoby się golem samobójczym. W 30 min. murawę opuścił Paweł Władyczak, który w jednym ze starć doznał bolesnego urazu dłoni i nie był w stanie kontynuować gry. Napór MKS-u od tego momentu nieco zelżał i istotniejszych zdarzeń do gwizdka Łukasza Koltera na przerwę już nie oglądaliśmy.

Druga część przebiegała podobnie, z wyraźną dominacją MKS-u tyle, że zaczęło nam się spieszyć, minuty płynęły szybko, a wynik ciągle zwiastował niepożądane, ponadprogramowe pół godziny. Atakowaliśmy coraz większą liczbą osób, co dało też asumpt rywalom do prób odpowiedzi i trzeba przyznać, że ze dwa, trzy razy zrobiło się groźnie pod bramką Słonki. Na połowie gospodarzy z kolei, po okresie dość jałowej gry zespołu, w 66 min. dobrze uderzył z dystansu Krystian Szostek. W 76 min. odważnie pobiegł do przodu Tomasz Łukaszuk, który poradził sobie z trzema przeciwnikami i wyłożył futbolówkę B. Rutynie, ale Bartek został powstrzymany. W ostatnich dziesięciu minutach już nie tylko Łukaszuk, ale i Stalka operowali bliżej "świątyni" miejscowych niż swojej. Byliśmy zdeterminowani, aby w końcu wcisnąć choćby jedną bramkę.

W 85 min. Stalka strzelił celnie z wolnego, w 86 min. rezerwowy Damian Litwiniuk był o krok od skutecznego wykończenia akcji, aż wreszcie w 87 min. odetchnęliśmy z ulgą. Kawczak zagrał w polu karnym do B. Rutyny, a ten nie dał szans z niewielkiej odległości golkiperowi, uderzając prawą nogą. Uff, nareszcie 1:0! Wynik mogliśmy jeszcze podwyższyć w drugiej minucie doliczonego czasu, ale Kawczak chyba niepotrzebnie usiłował sam skończyć atak, mogąc dograć do jednego z trzech (!) czyhających na to przed bramką kolegów.

Wygraliśmy i to jest najistotniejsze. W historii występów debrznian w Pucharze Polski dotychczas tylko raz padł w spotkaniu zaledwie jeden gol, a było to ponad szesnaście lat temu, gdy w okręgu pilskim 21 marca 1999r. po bramce Mirosława Kisełyczki ograliśmy 1:0 na wyjeździe Zryw Sypniewo. Ponadto odnotowaliśmy w przeszłości jeden mecz bez żadnego trafienia, gdy zremisowaliśmy 0:0 z Drzewiarzem w Rzeczenicy (jesień 2010r.) i awansowaliśmy wówczas po rzutach karnych. Teraz czekamy na następnego przeciwnika, ale na spokojnie, bo o pucharowych zmaganiach pomyślimy dopiero za kilka miesięcy, wiosną 2016r, do tego czasu skupiając się wyłącznie na lidze.
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::