SENIORZY › PUCHAR POLSKI
» 15.03.2015r. - Puchar Polski
» Sędzia: Tadeusz Jankowicz (Słupsk) jako główny oraz asystenci: Krystian Lipski (Słupsk) i Przemysław Pagacz (Słupsk)
» Na boisku 4:2 (0:1, 2:2) p.d., udział w drużynie gospodarzy zawodnika Krzysztofa Lenkiewicza, który nie został zgłoszony do rozgrywek
0:3
vo
Słupia Kobylnica MKS Debrzno
  0:1 Patryk Klejdysz (4)
  0:2 Paweł Wegner (49)
Szymon Gołaszewski (56) 1:2  
Szymon Gołaszewski (81) 2:2  
Dariusz Kochański (108) 3:2  
Szymon Gołaszewski (116) 4:2  

9 strzały celne 8
12 strzały niecelne 5
9 rzuty rożne 6
0 spalone 5
31 faule 13
1 żółte kartki 2
0 czerwone kartki 0
0 karne 0
widzów ok. 30

MKS: Oleksiewicz - W. Taras (69 Ar. Biszczanik), Ryhanycz, Szostek, Zabrocki - Lica (83 Marczak), Władyczak, Kawczak (78 Gryta), Stalka, P. Klejdysz (80 K. Ryngwelski) - Wegner
Żółte kartki: Wegner, Szostek

  Czas
gry
Gole Asysty Strz.
celne
Strz.
niec.
Faule Faulo-
wany
Spalo-
ne
Robert Oleksiewicz120       
Wojciech Taras68  1 12 
Krystian Ryhanycz120    16 
Krystian Szostek120     3 
Dariusz Zabrocki120   112 
Bartłomiej Lica82    14 
Paweł Władyczak120     41
Michał Kawczak77     1 
Sebastian Stalka120  112  
Patryk Klejdysz791 3  1 
Paweł Wegner1201133 14
Artur Biszczanik52    12 
Mateusz Gryta43    33 
Karol Ryngwelski41    21 
Wojciech Marczak38    11 

Gorzka pigułka
MKS przegrał w Kobylnicy ze Słupią 2:4 po dogrywce i odpadł z dalszej rywalizacji w Pucharze Polski. Przyznajmy, że liczyliśmy na zwycięstwo i możliwość podjęcia w Debrznie w następnej rundzie któregoś z czwartoligowców (Pogoń Lębork lub Start Miastko), bo tak wynikało z drabinki. Rzeczywistość okazała się mocno niepomyślna i mimo, iż mecz dobrze ułożył się dla debrznian (szybko zdobyty gol, a następnie drugi strzelony tuż po zmianie stron) pogubiliśmy się, co kosztowało ekipę stratę kilku bramek i w konsekwencji znalezienie się za burtą rozgrywek.

Paweł Władyczak powołał na pierwszy w tym roku mecz o stawkę szesnastu piłkarzy. Z tego grona tylko Sławomir Słonka siedział przez 120 minut na ławce rezerwowych, pozostali znaleźli się na murawie w większym lub mniejszym wymiarze czasowym. Zawody rozgrywaliśmy na dobrze przygotowanym boisku, na którym emkaesiacy gościli ostatnio ponad osiem lat temu, wygrywając 22 października 2006r. ze... Spartą Sycewice 3:2, bo to ten klub korzystał wówczas z zastępczej płyty w podsłupskiej miejscowości, gdy remontował swoją. Z kobylniczanami natomiast na ich obiekcie graliśmy jeszcze wcześniej, bo 24 kwietnia 2005r., zwyciężając gładko 4:1. Tyle historii.

Mecz zaczął się wyśmienicie dla zespołu debrzneńskiego. W zasadzie od pierwszych sekund przycisnęliśmy rywali, zdecydowanie zaatakowaliśmy i Kamil Więcek już w 4 min. wyjmował piłkę z siatki. Paweł Wegner dynamicznie wbiegł w pole karne, dograł do Patryka Klejdysza, a ten przełożył piłkę na lewą nogę i uderzył nie do obrony w długi róg. 1:0 dla MKS-u. W 6 min. po rzucie wolnym Sebastiana Stalki piętą ładnie zagrał Wegner, futbolówka trafiła do Władyczaka, lecz grający trener został przyblokowany w dogodnej pozycji. W premierowym kwadransie tylko w 8 min. lekko zadrżeliśmy, ale wyszliśmy obronną ręką z zamieszania podbramkowego. Za to w 13 min. ponownie szansa emkaesiaków, strzał Stalki z półwoleja pod poprzeczkę i róg po interwencji Więcka.

Poważne ostrzeżenie nadeszło w 19. minucie. Po prostopadłym zagraniu Bartłomiej Bielańczuk był sam na sam z Robertem Oleksiewiczem, ale ten zdecydowanym wyjściem z bramki zapobiegł większym kłopotom. Kolejne cztery okazje stworzyli debrznianie i spokojnie mogliśmy podwyższyć rezultat. W 20 min. akcję Stalki i Bartłomieja Licy wykończył niecelnym uderzeniem Wegner, a w 22 min. Władyczak uruchomił Wegnera, "Diabeł" przyjął "gałę" na klatkę piersiową i mocno przymierzył, lecz nie wcelował w światło bramki. To nie wszystko, bo w 25 min. znakomitą sposobność na wpisanie się na listę strzelców miał Stalka. Kapitan MKS-u po podaniu Wegnera znalazł się niewiele metrów od bramki, nie był przez nikogo atakowany, jednak uderzył słabszą prawą nogą i futbolówka minęła prawy słupek "świątyni" Więcka. Oprócz tego w 28 min. blisko szczęścia był Wegner, ale wywalczył jedynie rzut rożny.

Po trzydziestu minutach rywalizacji przebiegającej z małymi wyjątkami pod dyktando naszej drużyny do głosu doszli gospodarze. Właśnie w 30 min. Bielańczuk uprzedził Oleksiewicza i miał przed sobą pustą bramkę, ale przestrzelił z ostrego kąta. W 33 min. Oleksiewicz powstrzymał szarżującego Kamila Setnego, a chwilę później pozostawiony bez opieki Bielańczuk spudłował z ok.12 metrów. W 38 min. Oleksiewicz wybił piłkę na róg po groźnym strzale z dystansu Tomasza Kunickiego. Niezbyt dobra była więc końcówka I połowy w naszym wykonaniu i można było mieć obawy o przebieg drugich 45 minut.

Niepokój niepokojem, tymczasem w 49 min. Wegner otrzymał po zamieszaniu w środku pola futbolówkę i ruszył zdecydowanie na bramkę Więcka. Nic nie robił sobie z asysty dwóch defensorów Słupi, popędził z piłką i dość łatwo wygrał pojedynek z golkiperem. Efektowne trafienie, w dodatku jubileuszowe... w jubileuszowym występie napastnika znad Debrzynki. Paweł zdobył bowiem 150. gola w MKS-ie w... 250. meczu w czerwono-niebieskim kostiumie. W 55 min. mogło być już całkiem "po herbacie", kiedy z lewego skrzydła dośrodkował P. Klejdysz, ale Wegnerowi zabrakło dosłownie centymetrów, aby skończyć atak celnym uderzeniem.

A potem było już niestety wyłącznie gorzej... W 56 min. miejscowi zwietrzyli szansę na dobry wynik. Wojciech Taras po wrzutce w nasze pole karne główkował wprost pod nogi będącego ponad dwadzieścia metrów od celu Szymona Gołaszewskiego. Błyskawiczny, bardzo mocny strzał i Oleksiewicz był bez szans. Pogubiliśmy się, brakowało płynności w akcjach, spokoju, zimnej głowy. Zamiast konsekwentnej gry w każdej formacji wdaliśmy się w chaotyczną wymianę ciosów z przeciwnikiem. W 66 min, mieliśmy farta, że w zamieszaniu na przedpolu bramki Oleksiewicza skończyło się na strachu. W 77 min. z kolei Robert zdołał wybić piłkę na róg po kąśliwym uderzeniu zza szesnastki.

W okresie dominacji kobylniczan stworzyliśmy jedną dogodną okazję, ale za to taką, po której powinien paść gol na 3:1. Zdecydowania zabrakło Dariuszowi Zabrockiemu, dobijać usiłować też Wegner, ale piłka minęła bramkę. Jak to w takich przypadkach bardzo często bywa zemściło się to okrutnie. Rezerwowy Mateusz Gryta w 81 min. sfaulował jednego z rywali i Słupia wykonywała rzut wolny. Gołaszewski ni to uderzył, ni to dośrodkował, najważniejsze dla jego drużyny, że skutecznie. Piłka wpadła "za kołnierz" Oleksiewiczowi i zapachniało dogrywką. Tak faktycznie się stało.

Dodatkowe pół godziny gry zaczęliśmy dobrze, bo w 93 min. Wegner sprawdził Więcka po podaniu Karola Ryngwelskiego. W 96 min. wykonywaliśmy rzut wolny. Wegner podał w pole karne do Władyczaka, nastąpił silny strzał, piłka odbiła się od poprzeczki i ugrzęzła w "sieci", ale Tadeusz Jankowicz nie uznał tego trafienia, bo zdaniem arbitrów "Władek" był na spalonym. Bądźmy szczerzy, w dogrywce prezentowaliśmy się jednak z minuty na minutę słabiej, co znalazło odzwierciedlenie w wyniku. W 108 min. po błędzie Artura Biszczanika płaskim strzałem pokonał Oleksiewicza Dariusz Kochański i było już naprawdę "pod górkę". Nie potrafiliśmy ripostować, a zamiast tego w 116 min. Słupia przypieczętowała wygraną. Dariusz Jadłowski strzelił z wolnego, futbolówka odbiła się od Oleksiewicza, potem od słupka, a dobrze ustawiony Gołaszewski nie zmarnował wybornej okazji. Hat trick zawodnika, który niewątpliwie w niedzielę zaliczył "życiówkę". W lidze w sezonie 2014/2015 też strzelił trzy gole, ale w całej rundzie jesiennej. Teraz miał rzeczywiście swój dzień, pracując przez 120 minut na miano bohatera drużyny.

Dla Słupi to największy sukces w Pucharze Polski od trzynastu lat. W edycji 2001/2002 piłkarze tego klubu wyeliminowali m.in. Pogoń Lębork (1:0) i Bałtyk Gdynia (również 1:0), a powstrzymała ich dopiero Unia Tczew wygrywając 4:0. Dla teamu znad Debrzynki było to ósme spotkanie pucharowe zakończone po dogrywce (nie wliczamy czterech kolejnych, w których o rozstrzygnięciu decydowały rzuty karne). Bilans jest idealnie równy, bo cztery takie konfrontacje przyniosły awans czerwono-niebieskim, a cztery razy lepsi okazywali się przeciwnicy.

(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::