SENIORZY › RELACJE
» 10 kolejka - 27.09.2020r.
» Sędzia: Hubert Sawicki (Słupsk) jako główny oraz asystenci: Przemysław Pagacz (Słupsk) i Wojciech Wit (Słupsk)
6:1
(3:1)
Lipniczanka Lipnica MKS Debrzno
Bartosz Breza (12)1:0  
Krzysztof Kropidłowski (32-k)2:0  
 2:1 Jakub Nykiel (37)
Tomasz Szada Borzyszkowski (45)3:1  
Bartosz Breza (55)4:1  
Fabian Górski (67)5:1  
Artur Wojach (71)6:1  

13 strzały celne 9
6 strzały niecelne 6
4 rzuty rożne 6
6 spalone 2
24 faule 8
1 żółte kartki 1
0 czerwone kartki 0
1 karne 0
widzów ok. 30

MKS: Słonka- Domański, W. Taras (73 Marczak), Mucha, Borucki- Bielecki (61 J. Kuliński), Władyczak, Romanek (77 K. Dudzic), Pacholik- Wenda, Nykiel (77 Kowalski)
Żółta kartka: Romanek

  Czas
gry
Gole Asysty Strz.
celne
Strz.
niec.
Faule Faulo-
wany
Spalo-
ne
Sławomir Słonka90       
Maciej Domański90   12  
Wojciech Taras72     1 
Norbert Mucha90     1 
Błażej Borucki90     6 
Kacper Bielecki60  1 1  
Paweł Władyczak90  1  5 
Martin Romanek76   142 
Michał Pacholik90  41 4 
Gracjan Wenda90  12 2 
Jakub Nykiel761 2  22
Jakub Kuliński30    11 
Wojciech Marczak18   1   
Krzysztof Dudzic14       
Maciej Kowalski14       

Za dużo błędów, gospodarze bezlitośni
"Pogłoski o mojej śmierci są mocno przesadzone", powiedział niegdyś amerykański pisarz Mark Twain, gdy ujrzał w gazecie własny nekrolog... To samo mogliby śmiało zakrzyknąć piłkarze i działacze Lipniczanki Lipnica, którym wielu wieszczyło po nieudanych występach w IV lidze rychłą degrengoladę. Tymczasem nic z tego, lipniczanie zwarli szeregi, nadal mają jak na realia klasy okręgowej mocny skład i kolejka po kolejce udowadniają, że będą należeć do najlepszych ekip sezonu 2020/2021. Cóż, przekonaliśmy się o tym i my, przegrywając na wyjeździe z tą drużyną aż 1:6.

Gdy spojrzymy na suche statystyki strzałów nie wygląda to jakoś szczególnie dramatycznie, lecz trzeba przyznać, iż miejscowi byli od czerwono-niebieskich dużo konkretniejsi, wygrywając bezapelacyjnie. Może za wysoko, ale po prostu popełniliśmy zbyt wiele błędów w grze defensywnej, aby realnie myśleć o lepszym rezultacie. W składzie w porównaniu z pucharowym bojem w Czarnem zabrakło Sebastiana Stalki (planowa absencja) oraz Wojciecha Marca, wrócił natomiast do gry Martin Romanek, a dodatkowo szansę występu od pierwszej minuty w wyjściowym zestawieniu otrzymał nieobecny w pucharowej potyczce Kacper Bielecki. Na ławce dość skromnie, bo tylko czterech piłkarzy. Każdy z nich (Jakub Kuliński, Wojciech Marczak, Krzysztof Dudzic oraz Maciej Kowalski) wszedł potem na murawę, przy czym najdłużej (pół godziny) zagrał "Kulin".

Rywale, którzy znakomicie zaczęli rundę jesienną (sześć wygranych i remis) w ostatnich dwóch meczach nie zdobyli punktu (3:4 ze Spartą Sycewice i kompletnie niespodziewane 0:1 we Włynkówku), zatem mocno zdeterminowani wyszli na boisko, aby zatrzeć złe wrażenie po niedawnych niepowodzeniach. Od początku przejęli inicjatywę, ale staraliśmy się likwidować ich zakusy w zarodku i przez premierowe 10 minut wyglądało to całkiem solidnie. W 11 min. płaski strzał jednego z przeciwników z 35 metrów i pewna interwencja Sławomira Słonki. Niestety, już chwilę potem Lipniczanka wygrywała 1:0. Po wrzutce z lewej flanki piłka przeszła wzdłuż "prostokąta", a nadbiegający Bartosz Breza swobodnie wykończył atak zespołu. W 14 min. w zamieszaniu mieliśmy trochę szczęścia, bo uderzenie głową było niecelne. Zaraz po tej sytuacji zaatakowali debrznianie i po wymianie futbolówki między Pawłem Władyczakiem i Michałem Pacholikiem ładne uderzył "Władek" i wywalczył kornera. Po nim Maciej Domański główkował w poprzeczkę...

W 16 min. groźnie próbował Krzysztof Kropidłowski, jednak Słonka nie dał się zaskoczyć po strzale z boku szesnastki. W 24 min. dobrą akcję przeprowadził Pacholik, który zaryzykował z dystansu z prawej nogi i lecącą pod poprzeczkę "gałę" wybił na róg golkiper lipniczan. Emkaesiacy poczynali sobie w tym fragmencie meczu coraz odważniej. W 30 min. po zagraniu Romanka dobrą okazję miał Gracjan Wenda, lecz wypuścił sobie zbyt mocno piłkę, a w 31 min. Pacholik po solowym rajdzie zagrał wzdłuż bramki, ale nikt nie zamknął akcji. Narastający optymizm uleciał jak bańka mydlana chwilę później, gdy Domański sfaulował Kropidłowskiego i sędziemu Hubertowi Sawickiemu nie pozostało nic innego jak wskazać na "wapno". Karnego wykorzystał właśnie Kropidłowski i było 2:0. W 37 min. zdobyliśmy kontaktowe trafienie. Najpierw Bielecki dobrze dostrzegł Wendę, jednak młody napastnik nie wykorzystał szansy, a za moment nastąpiła ponowna próba, tym razem skuteczniejsza. Oto Pacholik silnie uderzył, bramkarz odbił piłkę, a sprytnie zachował się Jakub Nykiel i wpakował ją z paru metrów do siatki.

Z takim wynikiem powinniśmy dotrwać do zejścia do szatni na przerwę, ale nic z tego. Jeszcze w 41 min. upiekło się zespołowi z Grodu Dzika, kiedy po błędzie Domańskiego Kropidłowski zatrudnił Słonkę, ale tuż przed końcowym gwizdkiem w I odsłonie Tomasz Szada Borzyszkowski zamienił dośrodkowanie na efektownego gola strzelonego głową i znowu trzeba było myśleć o odrabianiu pokaźnych strat. Plany to zostały dość szybko zniweczone, bo w 55 min. po rzucie wolnym i główce Brezy zrobiło się 4:1 i w praktyce to zamknęło emocje.

Usiłowaliśmy ambitnie coś zmienić i w 57 min. Bielecki dobrze strzelał z prawej strony, a w 59 min. po wrzutce i główce Nykiela egzekwowaliśmy rzut rożny. W dalszych fragmentach rywalizacji więcej z gry mieli ponownie gospodarze. W 62 min. solową próbę podjął Artur Wojach i mieliśmy masę farta, że nie skończyło się golem. Cóż z tego, skoro w 67 min. precyzyjnie przymierzył Fabian Górski i Słonka był bez szans, a na dodatek w 71 min. wcelował do siatki rzeczony Wojach, przy czym miał dość łatwo, ponieważ na nasze nieszczęście Słonka poślizgnął się przed uderzeniem przeciwnika i nie zdołał już nic zrobić.

W ostatnim kwadransie nie było wielkiego tempa gry, raczej obydwa zespoły oczekiwały końcowego gwizdka. W 75 min. Marczak miał niezłą okazję po podaniu Wendy, ale strzał był kiepski, w 80 min. aktywny Pacholik dobrze zamknął akcję MKS-u celnym uderzeniem, a w 86 min. stratę siódmego gola udaremniła udana parada Słonki.

Porażka wysoka, na pewno zasłużona, chociaż były chwile dobrej postawy drużyny z Debrzna. Końcowy wynik nie pozostawia jednak złudzeń. W dalszych tygodniach terminarz będzie równie wymagający, bo przed podopiecznymi Słonki starcia z Kaszubią Studzienice, Jantarią Pobłocie i Sokołem Wyczechy, tak więc każdą zdobycz przyjmiemy z dużym zadowoleniem. Najpierw podejmiemy u siebie studzieniczan, a spotkanie odbędzie się w niedzielę 4 października o godz.15.30.
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::