SENIORZY › RELACJE
» 20 kolejka - 12.04.2014r.
» Sędzia: Kamil Sęktas (Lębork) jako główny oraz asystenci: Sebastian Myszk (Lębork) i Andrzej Myszk (Lębork)
2:0
(0:0)
KS Damnica MKS Debrzno
Marcin Dudzik (55) 1:0  
Kamil Wójcik (90) 2:0  

8 strzały celne 5
5 strzały niecelne 7
4 rzuty rożne 6
3 spalone 5
11 faule 11
2 żółte kartki 2
0 czerwone kartki 0
0 karne 0
widzów ok. 50

MKS: Paciorek - Ryhanycz (72 Ar. Biszczanik), Stalka, Szostek, Zabrocki - Lica (50 K. Dudzic), Władyczak, Malmon, P. Klejdysz - Kawczak (80 Ł. Jażdżewski), B. Rutyna
Żółte kartki: Władyczak, Ar. Biszczanik

  Czas
gry
Gole Asysty Strz.
celne
Strz.
niec.
Faule Faulo-
wany
Spalo-
ne
Krystian Paciorek90     1 
Krystian Ryhanycz71    11 
Sebastian Stalka90  1 1  
Krystian Szostek90     1 
Dariusz Zabrocki90    21 
Bartłomiej Lica49     2 
Paweł Władyczak90  2113 
Szymon Malmon90    4  
Patryk Klejdysz90  12 22
Michał Kawczak79   11  
Bartłomiej Rutyna90  13  3
Krzysztof Dudzic41       
Artur Biszczanik19    1  
Łukasz Jażdżewski11       

Przegrana, której można było uniknąć
Po wizycie w Damnicy nie zmienił się bilans wiosennych gier seniorów MKS-u. U siebie (czyli w Lipce) czerwono-niebiescy zwyciężają, na obiektach przeciwników w trzech spotkaniach zdobycz punktowa wyniosła zero. Porażki w Przechlewie i Miastku przydarzyły się w starciu z czołowymi ekipami rozgrywek, ale nie ma co ukrywać, iż po konfrontacji w podsłupskiej miejscowości spodziewaliśmy się lepszego rezultatu.

W daleką podroż na mecz pojechaliśmy w piętnastoosobowym składzie. Zestawiając możliwości kadrowe debrznian z konfrontacją ze Skotawią Dębnica Kaszubska sprzed tygodnia zabrakło Sławomira Słonki, Łukasza Płóciennika, pauzującego za cztery żółte kartki Pawła Wegnera i inaugurującego w niedzielę rewanżowe występy w gronie juniorów B Mateusza Gryty. Drugi raz z rzędu wykluczony był również udział w grze Wojciecha Marczaka, który po wypadku motocyklowym odpocznie od futbolu dobre kilka tygodni. Dołączyli natomiast do drużyny nieobecni sześć dni wcześniej Łukasz Jażdżewski i Artur Biszczanik. Jedynym piłkarzem, który nie zagrał ani minuty w Damnicy był rezerwowy golkiper Michał Biszczanik.

Wobec absencji Wegnera (w wyjściowej jedenastce zluzował go Patryk Klejdysz) nie doszło do pojedynku dwóch czołowych snajperów sezonu. Godzi się bowiem przypomnieć, iż w szeregach gospodarzy biegał z przodu Kamil Wójcik, z którego strony zgodnie z oczekiwaniami groziło nam największe niebezpieczeństwo. Wprawdzie w 3 min. po przechwycie Sebastiana Stalki piłkę otrzymał Michał Kawczak, zagrał szybko do Bartłomieja Rutyny, a ten w dogodnej pozycji uderzył silnie prawą nogą ponad bramkę, ale ogólnie początek zawodów przebiegał pod znakiem lekkiej przewagi miejscowych. W 6 i 7 min. dwukrotnie wspomniany Wójcik mógł pokusić się o zaskoczenie Krystiana Paciorka. Lepsza była ta druga sytuacja, gdy po kiksie Stalki napastnik damniczan wyszedł na czystą pozycję, ale Paciorek bezbłędnie poradził sobie z rywalem. Kolejne fragmenty pierwszej odsłony unaoczniły jednak, że to debrzneński team spokojnie stać na przejęcie inicjatywy i stworzenie kilku wybornych okazji na gola. W 9 min. wymiana podań na linii Stalka- B. Rutyna- Szymon Malmon zakończyła się wypuszczeniem w bój B. Rutyny. Bartek znalazł się niedaleko przed celem, ale strzelił płasko wzdłuż bramki, marnując wyśmienitą sposobność na otworzenie wyniku. Wszelkie zakusy przeciwnika likwidowane były w tym okresie rywalizacji w zarodku, panowaliśmy w środku pola, co kazało optymistycznie spoglądać na dalsze minuty zmagań.

W 23 min. efektownie kropnął zza pola karnego Paweł Władyczak, ale Błażej Hermann odbił futbolówkę, a P. Klejdyszowi zabrakło centymetrów, aby skutecznie dobić strzał kolegi. Chwilę potem po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Bartłomiej Lica podał do B. Rutyny, a ten posłał "gałę" z lewej nogi ponad poprzeczkę. Jednak najlepszą szansę na gola stworzyliśmy w 33. minucie. Bez najmniejszych kłopotów B. Rutyna ograł w szesnastce dwóch defensorów, miał przed sobą już tylko Hermanna i nie więcej jak 10-11 metrów do celu, ale za długo zwlekał z oddaniem uderzenia i został zablokowany. Szkoda, bo faktycznie to mogła być kluczowa akcja meczu. Do zejścia na przerwę dominował MKS, a przewagę mogliśmy udokumentować również chociażby w 37 min., kiedy po prostopadłym zagraniu Stalki P. Klejdysz znalazł się w dogodnej sytuacji, lecz strzelił niecelnie.

Druga połowa przyniosła same złe, niepożądane dla "emkaesiaków" zdarzenia. Zaczęło się już dwie minuty po wznowieniu gry, gdy w starciu przy bocznej linii kontuzji uległ Lica. Ból był za duży, aby można było kontynuować pobyt na boisku. Mało tego, zawodnika ambulansem odwieziono na badania do szpitala w Słupsku, ponieważ uraz żeber wyglądał poważnie. To kolejny piłkarz teamu Władyczaka, którego problemy zdrowotne pozbawiają szans na regularne występy w lidze. Straciliśmy prawego pomocnika, a wkrótce, w 55 min. także bramkę i to w najmniej spodziewanym momencie. Z prawej flanki nastąpiła wrzutka w pole karne, piłka w gąszczu postaci z obydwu ekip dotarła do Marcina Dudzika, który głową skierował ją w stronę naszego "prostokąta". Futbolówka zatoczyła łuk, leciała dość długo, a oślepiony słońcem Paciorek nie zdążył w porę zareagować i wpadła mu pod poprzeczkę. Typowy gol "z niczego", ale w kontekście wyniku jakie to ma znaczenie? W tej sytuacji nie było też asekuracji ze strony obrońców i dostaliśmy dość kuriozalne trafienie. Bramka w sposób oczywisty dodała wigoru damniczanom, którym od tej pory łatwiej grało się ze świadomością korzystnego rozwoju wydarzeń.

Minuty płynęły bardzo wartko, czas uciekał, a debrznianie szarpali się usiłując doprowadzić do remisu. Poza uderzeniem Władyczaka nie mieliśmy właściwie realnych szans na to, aby odwrócić losy spotkania. O ile do pola karnego akcje przebiegały po myśli gości, to dalej natrafialiśmy na mur złożony z rywali i... własnej niemożności, bo koncepcji na rozmontowanie miejscowej defensywy nie było. Na końcowe jedenaście minut po wejściu do gry Łukasza Jażdżewskiego do przodu powędrował Stalka. MKS postawił zdecydowanie na atak, co oczywiście groziło kontrami gospodarzy. Paciorek dwukrotnie (78 i 85 min.) powstrzymał zakusy piłkarzy KS-u, ale w 90 min. był bezradny, gdy po stracie piłki przez Artura Biszczanika nastąpiło dalekie zagranie do będącego na szpicy Wójcika, a wicelider klasyfikacji strzelców klasy okręgowej wykorzystał doskonałą okazję na drugiego gola.

O ile chwaliliśmy czerwono-niebieskich za postawę poza domem jesienią, tak obecnie nie mamy powodów do zadowolenia. Nie ma przypadku w tym, że w ciągu 270 minut tylko raz (B. Rutyna w Miastku) trafiliśmy do siatki z akcji. W następnym meczu na wyjeździe będzie arcytrudno, bo ekipę debrzneńską podejmie dominator edycji 2013/2014, czyli ustecki Jantar. To jednak dopiero za prawie cztery tygodnie. Wcześniej czeka MKS przymusowa przerwa, bo w terminarzu mamy podwójną pauzę spowodowaną wycofaniem z ligi rezerw Korala Dębnica i Pomorza Potęgowo. O punkty zagramy więc dopiero 3 maja o godz.16.00 w Lipce, gdzie zmierzymy się z Kaszubią Studzienice. Całkowitego odpoczynku na szczęście nie będzie, bo już w czwartek 17 kwietnia o godz.18.00 (dwa dni wcześniej niż pierwotnie zakładano) odbędziemy w ramach treningu sparing z GTS Lipka.
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::