MKS wywalczył drugi punkt w rundzie rewanżowej remisując w Biesowicach 0:0. Bezbramkowy rezultat to raczej rzadkość na tym szczeblu rozgrywkowym. W całej historii drużyny seniorów czerwono-niebieskich to siedemnasty
przypadek, gdy mecz kończy się takim wynikiem.
Wreszcie nie straciliśmy gola w spotkaniu ligowym, co po raz ostatni miało miejsce we wrześniu
ubiegłego roku (1:0 z Granitem Kończewo). Rzecz oczywista jedno oczko z
Echem to za mało, by czuć pełną satysfakcję zwłaszcza, gdy spojrzy się na
sytuację debrznian w tabeli. Mimo to ważne, że zespół pokazuje, iż walczy
do końca, bo prawdę mówiąc niewielu w naszym mieście spodziewało się
pozytywnego rezultatu konfrontacji w Biesowicach. Remis dla MKS-u uratował
Robert Rutyna, broniąc w 80 minucie w świetnym stylu rzut karny egzekwowany
przez lidera klasyfikacji strzelców okręgówki Mariusza Feretyckiego.
"Norris" wyszedł zwycięsko z pojedynku z piłkarzem, który jesienią pokonał
innego golkipera MKS-u Daniela Janusza aż czterokrotnie (w tym także z
karnego). Feretycki nie pograł sobie tym razem za wiele, pilnowany
pieczołowicie przez Ireneusza Nowaka. "Łapka" sfaulował jednak w tej
feralnej 80 min. w "szesnastce" innego napastnika Pawła Dorawę (dobry
występ) i arbiter Wojciech Duda wskazał na wapno. Rutyna uchronił nasz
zespół od straty gola również w 72 minucie, broniąc w sytuacji jeden na
jeden.
Ogólnie spotkanie było wyrównane. Lekką przewagę posiadali miejscowi, ale
nie zachwycali dokładnością rozgrywania akcji. Spokojnie i w miarę pewnie
grała nasza defensywa, w której niespodziewanie miejsce znalazł Piotr
Kowalkowski, dotąd kojarzony z gry w pierwszej linii. Dobrze funkcjonował
także środek pola. Alan Nalepa rozegrał bodaj najlepszy swój mecz na
wiosnę, wreszcie walczył i biegał tak, jak można tego od niego oczekiwać.
Tradycyjnie bardzo aktywny był Paweł Władyczak. Próbowaliśmy zdobyć tę
jedną, jedyną bramkę, tak ważną w kontekście sytuacji w tabeli. Nie udało
się, chociaż w 84 minucie naprawdę niewiele zabrakło. Debiutujący wśród
seniorów Łukasz Dudzic łatwo minął rywala przy linii bocznej boiska, dograł
futbolówkę przed bramkę, ale nieprecyzyjnie uderzył Nalepa. W tym momencie
aż trzech zawodników MKS-u mogło strzelać i wzajemnie sobie przeszkodzili.
W doliczonym czasie, tuż przed końcowym gwizdkiem dobrą okazję miał
Kowalkowski, trafił jednak w boczną siatkę. Chwilę później arbiter
zakończył zawody.
W Boże Ciało 22 maja o godz. 15.00 podejmiemy Pomorze Potęgowo.
Przyjeżdża do Debrzna drużyna będąca "na fali", walcząca zaciekle z Koralem
Dębnica o drugie, premiowane awansem do IV ligi miejsce. Wiosnę
potęgowianie zaczęli wprawdzie od falstartu (0:2 w Dretyniu), lecz potem
odnieśli 8 zwycięstw i zanotowali remis w Lęborku. W tym spotkaniu podział
punktów nikogo nie urządza. Zarówno MKS, jak i Pomorze muszą wygrać by
zrealizować swoje (jakże przecież odmienne) cele na koniec sezonu.