SENIORZY › RELACJE
» 4 kolejka - 27.08.2006r.
» Sędzia: Grzegorz Rzepiński (Studzienice) - główny, Tomasz Kwiatkowski (Motarzyno) i Łukasz Kuć (Człuchów) - asystenci
3:3
(3:1)
MKS Debrzno Dąb Kusowo
Mirosław Kisełyczka (16) 1:0  
Paweł Wegner (21) 2:0  
Paweł Władyczak (23-k.) 3:0  
  3:1 Paweł Priemut (31)
  3:2 Michał Kratkowski (49)
  3:3 Paweł Priemut (61)

9 strzały celne 5
6 strzały niecelne 5
8 rzuty rożne 1
2 spalone 13
18 faule 14
2 żółte kartki 2
0 czerwone kartki 0
1 karne 0
widzów ok. 200

MKS: Rutyna - Dudek, Beger, Pryba, Sieg - P. Grzechnik, Władyczak, Kisełyczka (25 Grochowina), Binkiewicz (67 A. Jażdżewski) - Wójtowicz, Wegner
Żółte kartki: Dudek, Beger

  Czas
gry
Gole Asysty Strz.
celne
Strz.
niec.
Faule Faulo-
wany
Spalo-
ne
Robert Rutyna90     1 
Grzegorz Dudek90    3  
Leszek Beger90  1 21 
Grzegorz Pryba90    1  
Kamil Sieg90  1 13 
Piotr Grzechnik90  1 12 
Paweł Władyczak901 1224 
Mirosław Kisełyczka241 1    
Piotr Binkiewicz66    11 
Radosław Wójtowicz90 1113 1
Paweł Wegner901 23 11
Bartłomiej Grochowina66  1 3  
Andrzej Jażdżewski24    11 

Remis zamiast pogromu
MKS zremisował z Dębem Kusowo 3:3 i nie ma co ukrywać, że wszyscy związani z naszym klubem po końcowym gwizdku sędziego byli rozczarowani, a wręcz wściekli. Podział punktów z ekipą beniaminka, grającą bardzo przeciętny futbol w sytuacji gdy czerwono-niebiescy prowadzili po 23 minutach 3:0 (!) trudno spokojnie zaakceptować.
Mieliśmy rywali na łopatkach i zamiast sportowo ich dobić roztrwoniliśmy przewagę i straciliśmy tak cenne 2 punkty. Wielka szkoda, bo naprawdę była wyśmienita okazja do umocnienia się w czołówce tabeli. Jedną z przyczyn kłopotów MKS-u w tym meczu była postawa linii obronnej. Właściwie w każdym spotkaniu następują roszady w "tyłach", wymuszane przez kontuzje i absencje zawodników z innych powodów. Tym razem nie zagrał Łukasz Jażdżewski, chociaż wydawało się po meczu w Dębnicy, że niezdolny do gry na dłuższy czas będzie raczej Leszek Beger. Pierwsze występy w tym sezonie zaliczyli Piotr Binkiewicz i borykający się od trzech miesięcy z urazem kolana Andrzej Jażdżewski. Bartłomiej Grochowina nie zdążył wrócić na czas z wyjazdu poza Debrzno i stąd początkowo jego obecność na ławce rezerwowych. Natomiast w drużynie Dębu ostatecznie nie zagrał 43-letni Tadeusz Szturo.
Przebieg pierwszych minut zwiastował tylko jedno: zwycięstwo MKS-u i to wysokie. Goście stremowani, sprawiali wrażenie jakby zawitali do Debrzna na ścięcie. Już w 5 min. Dogodną okazję miał Piotr Grzechnik, ale młody pomocnik debrznian oddał zbyt słaby strzał. W 9 min. huknął z narożnika pola karnego Paweł Wegner, ale po interwencji bramkarza Piotra Taczały wywalczyliśmy tylko rzut rożny. Kolejna akcja czerwono-niebieskich znów mogła przynieść premierowego gola. Dynamiczny rajd Wegnera, centra i zamykający skrzydło Grzechnik nie trafił futbolówki głową z kilku metrów. To mogło się zemścić, bo najpierw po kontrze spudłował Michał Kratkowski, a za moment Paweł Priemut nie trafił do pustej bramki po serii błędów naszej defensywy. Potem było to co lubią kibice w Debrznie - gole swojej drużyny. Aż 3 w ciągu 7 minut! W 16 min. z około 25 metrów mocno strzelił w światło bramki Mirosław Kisełyczka. Piłka po odbiciu się od poprzeczki i Taczały ugrzęzła w siatce. Mirek czekał na ligowe trafienie od 15 maja 2005 roku (4:3 w Główczycach), a więc ponad 15 miesięcy! 21 minuta to szybka akcja MKS-u zakończona z bliska celnym uderzeniem Wegnera. Wreszcie w 23 min. zagranie ręką w polu karnym jednego z kusowian, jedenastka i trzecie trafienie, tym razem Pawła Władyczaka. Nokaut? Tak się nam wydawało... Tym bardziej, że w 29 min. mogło być nawet 4:0 po strzale Grochowiny. "Grochu" zmienił w 25 min. kontuzjowanego Kisełyczkę. Jak dużą stratą było dla nas zejście z boiska "Dziadka" pokazały kolejne minuty. W 31 min. tracimy gola na 3:1. Górna piłka w szesnastkę, zawahanie Roberta Rutyny, bierność naszych defensorów, nieporadność dwóch napastników Dębu, którzy wzajemnie sobie przeszkadzali i jednak bramka. W całym rozgardiaszu dopadł do piłki Paweł Priemut i strzelił z 10 metrów do siatki. Mimo to wciąż my byliśmy lepszym zespołem i mógł to udowodnić w 43 min. Wegner. Po rzucie wolnym dla Dębu skontrowaliśmy, "Diabeł" przebiegł z futbolówką pół boiska i zdecydował się na samodzielne zakończenie akcji, zamiast podania do bardzo dobrze ustawionego Grzechnika.
Druga odsłona to była katastrofa w naszym wykonaniu. W 49 min. "dostajemy" drugą bramkę a w 61 min. był już remis. Graliśmy źle praktycznie w każdym sektorze boiska, brakowało zimnej krwi, dokładnego rozegrania, zanotowaliśmy (wszyscy!) mnóstwo strat. Wcale to nie oznacza, że mimo niekorzystnego obrazu gry nie było sytuacji na bramki. W 73 min. Wegner po szybkim ataku strzelił obok słupka, w 76 min. po dośrodkowaniu z rogu główkował Beger. Najdogodniejszą okazję mieliśmy w 81 min. kiedy to po zamieszaniu podbramkowym Wegner z ostrego kąta przeniósł piłkę nad poprzeczką pustej bramki. Chwilę wcześniej były wątpliwości, czy nie był faulowany w szesnastce Radosław Wójtowicz.
Historia piłki nożnej na wszystkich szczeblach rywalizacji zna nie takie cuda jak wczoraj w Debrznie, ale czerwono-niebieskim w lidze pierwszy raz w dziejach zdarzyło się, aby prowadząc 3:0 nie wygrali ostatecznie spotkania. Dwukrotnie natomiast byliśmy świadkami odwrotnej sytuacji. 13 maja 2001 roku MKS przegrywał u siebie z Brdą Przechlewo 0:3, by po golach Begera (dwóch) i Andrzeja Korosia wyciągnąć na 3:3. Również 15 sierpnia 2002 roku debrznianie schodzili na przerwę w wyjazdowym meczu ze Słupią Kobylnica z rezultatem 0:3, by w drugich 45 minutach za sprawą Kisełyczki, Sylwestra Nylca i Rafała Tarczyluka odrobić straty.
Przed naszym zespołem teraz niezwykle trudne zadanie. 3 września o godz. 12:00 w Damnie przyjdzie nam stawić czoła rewelacyjnie dotąd spisującemu się liderowi, Polonezowi Bobrowniki.
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::