SENIORZY › RELACJE
» I mecz barażowy o miejsce w klasie okręgowej - 25.06.2006r.
» Sędzia: Mirosław Cyrson (Bytów) - główny, Marek Milewski (Miastko) i Eugeniusz Szumacher (Miastko) - asystenci
1:3
(0:2)
Granit Kończewo MKS Debrzno
  0:1 Paweł Władyczak (2)
  0:2 Radosław Wójtowicz (25)
  0:3 Sylwester Nylec (58)
Krzysztof Piskuła (62) 1:2  

7 strzały celne 7
9 strzały niecelne 7
5 rzuty rożne 8
1 spalone 2
10 faule 9
0 żółte kartki 0
0 czerwone kartki 0
0 karne 0
widzów ok. 100

MKS: Rutyna - Taras, S. Nylec, Małys, Dudek - Litwiniuk (64 Gromowski), Władyczak, Binkiewicz, Kisełyczka, Nowak (89 Janusz) - Wójtowicz

  Czas
gry
Gole Asysty Strz.
celne
Strz.
niec.
Faule Faulo-
wany
Spalo-
ne
Robert Rutyna90     1 
Andrzej Taras90       
Sylwester Nylec901113   
Jarosław Małys90       
Grzegorz Dudek90    1  
Damian Litwiniuk63      1
Paweł Władyczak901 2242 
Piotr Binkiewicz90  1 11 
Mirosław Kisełyczka90 1 1 2 
Ireneusz Nowak88  2132 
Radosław Wójtowicz901 1   1
Karol Gromowski27     2 
Daniel Janusz2       

"Sylwa" zdjął pajęczynę
Czerwono-niebiescy stanęli na wysokości zadania i zasłużenie rozstrzygnęli na swoją korzyść pierwszy mecz barażowy z Granitem Kończewo. Wyprawa w nieznane zakończyła się więc sukcesem, ale musimy pamiętać, że to dwumecz i dopiero w środę będziemy mieć jasność co do najbliższej przyszłości MKS-u. Na razie naszemu zespołowi należą się brawa za walkę i konsekwencję w grze jaką zaprezentował w Kończewie. Pamiętać przecież trzeba, że drużyna była rozbita mentalnie po meczu w Lęborku, a sytuacji nie ułatwiały absencje pauzujących za kartki Pawła Wegnera i Bartłomieja Grochowiny oraz kilku innych zawodników nie mogących wziąć udziału w grze (kontuzje, sprawy rodzinne).Pojechaliśmy zatem na spotkanie z Granitem w zaledwie trzynastoosobowym zestawieniu.
Mecz nie mógł lepiej rozpocząć się dla MKS-u. Oto pierwszy atak debrznian przyniósł rzut rożny, po którym dośrodkowanie Mirosława Kisełyczki trafiło do będącego dziesięć metrów przed bramką Pawła Władyczaka i ten precyzyjną główką po koźle nie dał szans Rafałowi Jadłowskiemu. Jak można było przewidzieć miejscowi zaatakowali po stracie gola. Czynili to jednak chaotycznie i ich akcje kończyły się przeważnie na linii pola karnego. W tej fazie gry całkowicie panowaliśmy nad wydarzeniami boiskowymi, a efektem dominacji była druga bramka strzelona w 25 min. przez Radosława Wójtowicza. Rzut wolny wykonywał Sylwester Nylec, do mocno wstrzelonej piłki dołożył nogę "Zola" i radowaliśmy się po raz drugi. Wcześniej na listę strzelców mógł się wpisać również Ireneusz Nowak, ale przegrał pojedynek z bramkarzem Granitu. Nam mocniej zabiły serca w końcówce pierwszej połowy, kiedy błąd przy wyprowadzaniu piłki omal nie skończył się stratą "głupiej" bramki.
Po przerwie rywale zaatakowali z większym impetem, ale wciąż grali bardzo nieskutecznie. W 58 min. to my podwyższyliśmy na 3:0. Fantastycznym uderzeniem z wolnego z 25 metrów popisał się S.Nylec i za chwilę "utonął" w objęciach kolegów i ławki rezerwowych. Niestety nie ustrzegliśmy się kilku błędów w defensywie w 62 min. co wykorzystał Krzysztof Piskuła zdobywając gola dla Granitu. Trzeba przyznać, że od tej pory graliśmy już wyłącznie z kontry, cofając się głęboko, czasem nazbyt głęboko. W palącym słońcu nie wytrzymaliśmy spotkania kondycyjnie, stąd te kłopoty. Kilka razy świetnymi interwencjami uratował nam skórę Robert Rutyna, dużą pracę wykonała w obronie cała drużyna. Należy wyróżnić choćby krytykowanego ostatnio Jarosława Małysa, który m.in. ofiarnie przyjął na twarz "bombę" z kilku metrów zagradzając skutecznie piłce drogę do bramki. W końcówce dwukrotnie bliski szczęścia po szybkich atakach był Nowak, mieliśmy także rzut wolny Kisełyczki. Ostatnie minuty zagrał (w polu) nominalny drugi bramkarz Daniel Janusz, który tym samym zaliczył dwusetny występ w ekipie seniorów. Dotrwaliśmy z wynikiem 3:1 do końcowego gwizdka sędziego wywożąc z Kończewa pokaźną zaliczkę na środowy rewanż.
A propos arbitra. Mirosław Cyrson bardzo spokojnie prowadził zawody, nie szastał kartkami (zero w takim meczu to rzadkość), a ponadto zachował zimną krew wobec pomeczowej awantury jaką próbowali rozkręcić miejscowi działacze. Mieli bowiem pretensje do arbitra iż nie zażądał od zawodników MKS-u drugiego dokumentu tożsamości (oprócz karty zgłoszenia) podczas sprawdzania. Nie zażądał, bo nie było wątpliwości, że z naszej strony wszystko jest ok. Jak zawsze zresztą, czego panowie z Kończewa nie mogli pojąć. Może dlatego, że mają w tym względzie inne doświadczenia?
W środę o godz. 18:00 druga odsłona rywalizacji w Debrznie. Pamiętajmy, że to dwumecz i nie ma mowy o zlekceważeniu przeciwnika w rewanżu.
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::