AKTUALNOŚCI
Na szczycie tak bardziej hokejowo 03.11.2018r.
Salos Słupsk został liderem tabeli rozgrywek okręgówki juniorów C2 po rundzie jesiennej. W zaległym meczu na Stadionie Miejskim MKS przegrał z tym rywalem w nietypowych rozmiarach (7:12) i czerwono-niebiescy ostatecznie uplasowali się na trzeciej pozycji na półmetku zmagań. Goście, lepsi przede wszystkim (i to zdecydowanie) fizycznie, odnieśli bezdyskusyjne zwycięstwo, a samo spotkanie przypominało trochę potyczkę debrznian u siebie z innym słupskim klubem (Gryfem) sprzed paru tygodni.

Wtedy przegraliśmy 2:8, teraz niestety też bardzo wyraźnie, chociaż wbrew temu, co sugeruje suchy rezultat konfrontacja była interesująca i momentami dość zacięta. Sęk w tym właśnie, że jedynie "momentami", w starciu z tak silnym (dosłownie i w przenośni) przeciwnikiem musielibyśmy zagrać równo i bardzo dobrze przez pełne 80 minut.

Trener Sławomir Słonka dysponował w sobotnie, listopadowe popołudnie dość szeroką jak na realia tej drużyny kadrą, liczącą 15 zawodników. W tym gronie znajdowali się m.in. Mikołaj Brzykcy i Szymon Szlaga, grający na co dzień w juniorach D1. Szczególnie ten drugi był wyróżniającą się postacią teamu znad Debrzynki, wiele razy brał udział w akcjach ofensywnych, zdobył gola, zaliczył także asysty.

Wstępna faza meczu w wykonaniu podopiecznych Słonki była obiecująca. W 2 min. rzut wolny wykonywał Szymon Maza i pomylił się nieznacznie, po jego strzale piłka wylądowała na bocznej siatce. W 3 min. z kolei po zagraniu Brzykcego Dominik Pikulik mocnym uderzeniem sprawdził umiejętności golkipera przyjezdnych, który nie dał się w tej sytuacji zaskoczyć. Miłe złego to były początki, bowiem szybko zrobiło się 0:2... W 5 min. straciliśmy bramkę po kontrze, natomiast w 7 min. po ataku lewą flanką i zagraniu do centrum pola karnego oraz strzale Dominik Sobczak powtórnie sięgał po futbolówkę do siatki.

W 11 min. złapaliśmy kontakt. Pikulik, będący na środku "szesnastki", przymierzył silnie i nie do obrony. Obydwie ekipy postawiły na działania wybitnie ofensywne z tą różnicą, że słupszczanie potrafili się częściej od nas obronić przed zakusami pomocników i napastników przeciwnego zespołu. Znajdowało to odzwierciedlenie w zmieniającym się raz po raz wyniku. W 13 min. Sobczak jeszcze dał radę (ładna parada na rzut rożny), ale w 19 min. po wrzutce z kornera zawodnik Salosu dołożył nogę i było 1:3. Po dalszych trzech minutach już nawet 1:4, gdy będący na czystej pozycji rywal przelobował "Sopla".

Ambicji nie można było odmówić emkaesiakom. W 24 min. 2:4 po trafieniu Pikulika przy asyście Szlagi. Pięć minut później znowu dwójkowa akcja tych samych zawodników i przegrane starcie Pikulika z bramkarzem. W 30 min. prostopadłe zagranie po drugiej stronie boiska, znakomita sposobność i ponownie trzy gole przewagi gości... Rezon odzyskaliśmy w 34 i 35. minucie. Najpierw dobre wejście prawym skrzydłem Tymoteusza Pachury, dogranie do będącego blisko celu Szlagi i precyzyjna próba przy słupku. Po 60 sekundach wzorowa wymiana piłki Szlagi z Pikulikiem i uderzenie na 4:5 w wykonaniu "Domina"!

Do przerwy jednak 4:6, bo przyjezdni wykorzystali rzut karny w 38. minucie podyktowany za faul Kamila Janke. Mimo wszystko wierzyliśmy, że w drugiej odsłonie debrznianie zdołają podjąć skuteczną walkę o odrobienie strat. Faktycznie, dwadzieścia minut po przerwie wskazywało na taką możliwość. W 49 min. Szlaga uruchomił Huberta Kaczmarczyka, "gała" dotarła do Mazy, ale strzał był niecelny. W 53 min. zdobyliśmy kontaktowego gola. Do protokołu wpisał się H. Kaczmarczyk, po kontrze, umieszczając piłkę przy słupku. Przycisnęliśmy i mający inicjatywę futboliści znad Debrzynki byli o krok od wyrównania. W 55 min. po wolnym Mazy będący bliziutko bramki Janke dobijał nieskutecznie, w 56 i 58. minucie kolejne dwie niewykorzystane szanse, tym razem Mazy. Szkoda, bo to były kluczowe chwile rywalizacji...

Kiedy piłkarze Salosu pokonali Sobczaka siódmy raz (62 min., po długim rogu, z lewej nogi), pękliśmy na dobre i wynik szybko zmieniał się na niekorzyść MKS-u. W 67 min. 5:8 (do pustej bramki po dośrodkowaniu z prawej flanki), w 72 min 5:9 (wykorzystana skrzętnie pomyłka Piotra Wojciechowskiego), w 73 min. 5:10... W końcówce meczu dodatkowe cztery bramki, po dwie dla obydwu drużyn. W 75 min. dogrywał Pachura, zaś całość sfinalizował ładnym strzałem Pikulik, w 77 i 79 min. gole przyjezdnych, natomiast w 80. minucie swoje piąte trafienie odnotował uderzeniem pod poprzeczkę Pikulik, a kolejną asystę zapisaliśmy Szladze.

Doliczony czas to... cztery (!) znakomite szanse na podreperowanie bilansu bramkowego przez debrznian. Dwa razy bliski szczęścia był Pikulik, raz Szlaga i na dokładkę Pikulik na spółkę z Norbertem Wieszewskim, który obił poprzeczkę... 12:7 dla Salosu to jakkolwiek by nie oceniać "kosmiczne" rozstrzygnięcie zważywszy na fakt, iż zetknęły się dwa czołowe zespoły ligi. Za dużo dziur w grze defensywnej MKS-u przesądziło o takim, a nie innym rezultacie. Byliśmy słabsi, co oznacza, że zimę na czele klasyfikacji spędzą zawodnicy Salosu.

MKS Debrzno- Salos Słupsk 7:12 (4:6)
Gole dla MKS-u: Dominik Pikulik (11, 24, 35, 75, 80), Szymon Szlaga (34), Hubert Kaczmarczyk (53)
MKS: Sobczak- Belter, W. Bielecki, Brzykcy, Goryl, Janke, H. Kaczmarczyk, H. Lange, Maza, Pachura, Pikulik, Stryszyk, Szlaga, N. Wieszewski, Wojciechowski

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::