AKTUALNOŚCI
W samo okienko (96) - Przez 8 ostatnich dni24.07.2017r.
Wspomnienia z wakacji są murowanym tematem pierwszego wypracowania z języka polskiego, gdy wrzesień wita uczniów ponownie w szkolnych ławkach. Dziennik obozowicza, który trafił w nasze ręce, wydaje się być scenariuszem do rozwinięcia wielu przygód z happy endem.

11 lipca

Niektórzy z nas po raz pierwszy mogą wziąć udział w profesjonalnym obozie piłkarskim w Niepołomicach. Wczoraj cała nasza dycha: Mikołaj Stryszyk, Tymoteusz Pachura, Wojciech Bielecki, Szymon Maza, Szymon Szlaga, Hubert Kaczmarczyk, Mateusz Trela, Kacper Bielecki, Dominik Mudyna i Wojciech Marzec wraz z trenerem Łukaszem Płóciennikiem i Prezesem MKS Debrzno Sebastianem Michno dotarliśmy szczęśliwie na miejsce do Hotelu Niepołomice (trzygwiazdkowy obiekt w samym sercu miasta). Pierwsza noc za nami, a dzisiaj pierwsze zajęcia z trenerami VfL Wolfsburg Fussball Schule (trener Janusz Dajwłowski, trener Kamil Komoniewski, trener Kosta), na które nie możemy się doczekać. Pozdrowienia z Puszczy.

12 lipca

Po pierwszym dniu treningów wszyscy z szerokim uśmiechem weszliśmy na dzisiejsze śniadanie. Wszyscy zregenerowani, noc bez koszmarów. Wczoraj jedna grupa zdobywała biegowo Kopiec Grunwaldzki, inna grupa miała zajęcia czysto piłkarskie, szlifując przy okazji język niemiecki lub angielski, bo trening prowadził Kosta. Pogoda nas oszczędziła: dwa razy zawitała burza i dwa razy ustąpiła tuż przed wyjściami na zajęcia. Po kolacji odbyła się analiza meczu i wykład o wadze szybkości na boisku. Nowe równanie matematyczne: 1 sekunda = 5 metrów. Tak więc Pitagoras niech się schowa ze swoim starożytnym twierdzeniem. Aha - jeszcze o wadze. Codziennie ważymy się cztery razy: przed i po każdym treningu. Pilnujemy, abyśmy "nie przywieźli mniej obywatela" do Debrzna.

13 lipca

Wstawało nam się dzisiaj ciężej, bo wczoraj w czyściutkim słońcu doskonaliliśmy naszą formę. Stan osobowy bez zmian: nikt nie ubył, nikt nie przybył, nikt nie zgłasza dolegliwości, mięśnie jeszcze nie wołają ratunku. Śniadanie w deszczu... tzn. deszcz za oknem, a my w środku zajadaliśmy się przed pierwszym treningiem, który będzie dla nas niespodzianką. Katrin Kargbo - tylko tyle nam powiedzieli, a zabrzmiało jak hasło do skarbca. Dowiemy się od innej grupy kim ona jest? Aha - wczoraj mieliśmy wyjście do sklepu. Po zakupach stan gotówki jeszcze w porządku. W razie czego pożyczymy od trenerów na dobry procent.

14 lipca

Wczorajszy dzień zapamiętamy na długo i to wcale nie z powodu lipcowej "trzynastki". Pogoda była pod chmurką, ulewa wisiała w powietrzu, ale trenerzy zadbali o to, abyśmy mieli "banana na ustach". Część z nas poznała smak karate, bo zajęcia z mistrzynią Katrin Kargbo okazały się jedną wielką spalarnią kalorii. Już teraz wiemy co to fitness w pełnym wydaniu i po raz kolejny przekonaliśmy się, że piłka nożna to nie tylko kopanie i bieganie. Wymęczyła nas ta Pani na maksa, no ale szef kuchni znowu nas rozpieścił przygotowanym super jedzeniem. Inna grupa miała trening z ukochaną piłką pod okiem trenera Kosty. Przydała nam się znajomość języka angielskiego, bo musieliśmy umieć rozróżniać kolory: RED od BLUE czy od YELLOW i nie tylko. Trzeba było wytężać słuch, by rozumieć jakie wydaje nam polecenia. Generalnie jesteśmy zadowoleni jak na załączonym obrazku, bo dzisiaj znowu wita nas słoneczko.

15 lipca

Wczoraj hasłem dnia okazała się być DYSCYPLINA. Na każdym kroku trenerzy uczulali nas o zaangażowaniu w treningi, w odpowiedni odpoczynek między zajęciami, tak abyśmy regenerowali swoje organizmy do kolejnych obciążeń treningowych. Tymczasem dwóch (byłych już kolegów) pomyliło ten obóz piłkarski z kolonią rozrywkową i poprzez swoje złe zachowanie "wylecieli" z Niepołomic. Rodzice musieli po nich przyjechać. Dyscyplina musi być, bo bez niej to treningi są psute przez takich właśnie rozrabiaków. Dzisiaj czeka nas głównie pluskanie w wodzie, czyli basen. Jak regeneracja to regeneracja na całego. Poza tym w hotelu, w którym mieszkamy, ma być wesele. Może uda nam się na nie wbić. :) Aha - nikt nie zgłasza braku gotówki, nikt nie cierpi na kontuzje (odpukać!), staramy grzecznie prowadzić siebie jak i piłki (zdjątka poniżej) i jedzenie nadal smakuje. Co tu kryć - wszyscy oczywiście tęsknimy, choć jesteśmy małymi facetami i czasami nie chcemy się do tego przyznać.

16 lipca

Wczoraj zaliczyliśmy ostry zjazd na basenie, wykorzystując zainstalowaną tam zjeżdżalnię. Nikomu kąpielówki się nie przetarły na tyłku pomimo niezłej prędkości osiąganej na wyjściu z progu. Trzeba przyznać, że kąpiel i pluski pod pięknym okiem ratowniczek przebiegły bez zakłóceń. Starsza nieco grupa zdała zniewalający "test Katrin", gdzie serducho biło w rytmie największych hitów tego lata. Podobno transmisja ze SPORT FUTURE TV poszła na żywo na fejsie i można było nas podziwiać jak próbujemy dzielnie dotrwać do końca. Co by nie mówić każdy się uczy. Trener Łukasz Płóciennik też przyjechał z nami na nauki i wczoraj uczestniczył w warsztatach, gdzie zjechało się wielu innych trenerów, niczym królewicze do tego królewskiego miasta jakim są Niepołomice. Na tutejszy zamek nie poszli, ale cały boży dzień słuchali i patrzyli jak wygląda system gry w niemieckiej Bundeslidze. Trener Łukasz był zadowolony. Nawet fotkę sobie zrobił i teraz wygląda jak kolejny "zielony ludzik" i coraz bardziej budzi w sobie Wilka z VfL Wolfsburg. Dzisiaj niedziela i czeka nas kolejna piłkarska karuzela.

17 lipca

Niedziela upłynęła nam w przyjemnym słońcu, w którego ciepłym blasku jedni rywalizowali w małych grach, a inni kształtowali moc. Mogliśmy poczuć się jak mocarz Pudzianowski w zawodach STRONG MAN, bo nosiliśmy ciężary, odgrywaliśmy rolę koni pociągowych z kołem od auta lub wprawialiśmy liny w ruch węża, sycząc z wysiłku. Do tego za każdym razem ćwiczenia stabilizacyjne, aby wzmacniać mięśnie i uniknąć kontuzji. Wszystko po to, aby w nadchodzącym sezonie było nam lżej w meczach.

Poza tym odbyliśmy bardzo ważną lekcję "futbolowej geometrii". Już dawno w naszym życiu przekonaliśmy się, że trójkąt to bardzo ważna figura, choćby dlatego, aby odróżnić toaletę męską od damskiej. Natomiast tworzenie trójkątów to podstawa w przemieszczaniu się na boisku i wymianie zagrań. Musimy jeszcze wspomnieć o punkcie granicznym, czyli godzinie 22:00. Cisza nocna. Biada temu, kto o tej godzinie nie będzie już w łóżku lulał. Choć życie nocne kusi oraz kręgielnia na dole w hotelu, to radzimy każdemu, aby lepiej o tej porze już był po siusiu, paciorku i smacznie spał. Inaczej - trenerzy zawsze mają ciekawy zestaw na dodatkowe zmęczenie. Dzisiaj mamy przed sobą testy FMS, szybkości i wytrzymałości. Będziemy bić swoje rekordy życiowe!

18 lipca

Pogoda zaczyna nas rozpieszczać. Tyle słońca w całym mieście nie widzieli niepołomiczanie jeszcze. Wczorajszy dzień minął na testach: najpierw szybkość, potem wytrzymałość, a na deser sprawdzaliśmy gibkość swojego ciała przechodząc weryfikację FMS, czyli Functional Movement System czy jakoś tak. Siedem ćwiczeń niczym siedem życzeń, aby zdobyć komplet 21 punktów. Nikomu to się jeszcze nie udało i wiemy jakie mamy braki oraz jak musimy ostro ćwiczyć w domu. Nikt za nas tego nie zrobi, jeśli chcemy być coraz lepsi.

Po kolacji przybył do nas "Wiking", czyli mistrz świata wagi ciężkiej w boksie zawodowym, czyli Mariusz Wach, który mieszka w okolicy, choć chyba określenie "grasuje" byłoby lepsze. Chłop na schwał, ledwie zmieścił się w drzwiach (202 cm wzrostu i 130 kg wagi). Zadaliśmy mu mnóstwo ciosów... przepraszam - pytań, uników nie robił i na wszystkie szczerze odpowiedział. Zapamiętaliśmy, że trening trwa 24 godziny na dobę, że trzeba się odpowiednio odżywiać, że należy odpoczywać między treningami i oczywiście mocno przykładać się na samych zajęciach. Czy wbijemy to sobie do głowy? Okaże się za kilka lub kilkanaście lat, gdy będziemy mogli sprawdzić kto z nas został profesjonalnym sportowcem. Przed nami ostatni dzień i turniej niespodzianek.

19 lipca

Przez osiem ostatnich la... dni dzielnie znosiliśmy trudy obozu, codzienne doskonalenie umiejętności i wyrabianie mięśni poprzez pompki. Zdobywaliśmy Kopiec Grunwaldzki, który na zawsze będzie nam bardziej kojarzył się z pięknym widokiem na okolicę niż ze średniowieczną bitwą i wygraną 1:0 z Niemcami w 1410 roku. Ostatnia noc miała być zielona. Zgromadziliśmy wszystkie zapasy pasty do zębów, czekając niecierpliwie, aby tradycji obozowej stało się zadość. Trochę późno poszliśmy spać, bo pilnowaliśmy, aby nie wymalowano nas na biało. Dojechał do nas Prezes Sebastian i na dzień dobry otrzymał raport z naszego zachowania i postępów w nauce gry w piłkę nożną. Zachowanie było bardzo dobre, dzięki czemu możemy pogratulować naszym rodzicom, że - jak to powiedziano - "trzymają nas krótko". No to dziękujemy! Zegnamy się z Niepołomicami i wracamy na północ.

(© arek.lewenko@interia.pl)


::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::