ARCHIWUM AKTUALNOŚCI
Milos Jojic jak Patryk Borkowski 20.02.2014r.
Pytanie czy kibic futbolu lubi oglądać Bundesligę jest podobnym nietaktem jak roztrząsanie wydumanych wątpliwości, czy wielbimy piłkę nożną dobrą, czy może raczej tę kiepską, np. rodem z boisk rodzimej, pożal się Boże najwyższej klasy rozgrywkowej...

Oczywiście są zwolennicy Premier League, Primera Division, Serie A czy paru innych mistrzowskich kampanii w Europie, stojących na o niebo wyższym poziomie niż kopanina w kraju nad Wisłą, ale przyznajmy to- w weekend wielu z nas spogląda z zaciekawieniem w Eurosport 2 i wypatruje tych wszystkich Borussii, Bayernów, Eintrachtów, Werderów itd., itp. A propos zmagań za naszą zachodnią granicą, przypomniał mi się dawny (co najmniej sprzed dwudziestu lat) żart rysunkowy, tyczący dowolnego z nazwy polskiego zespołu ligowego. Oto zawodnik X z drużyny Y udziela wywiadu dziennikarzowi z gazety Z i rzecze tak: "My nie jesteśmy wprawdzie z Leverkusen, ale nasz klub to też niezły bajer...". Taaaak...

Lecz ja nie o Bayerze chciałbym, tylko o Borussii "Polonii" Dortmund, która ciągle jeszcze z Robertem Lewandowskim w składzie mierzyła się w minioną sobotę z Eintrachtem Frankfurt. Mecz w zasadzie bez historii, miażdżąca przewaga żółto-czarnych, czternaste trafienie w sezonie 2013/2014 "Lewego" (nie z akcji, a z karnego, ale nie wybrzydzajmy) i kiedy już robiło się sennie nadeszła 68.minuta. Zmiana w ekipie dortmundczyków, za Henricha Mchitarjana wchodzi absolutny debiutant, dopiero co pozyskany tuż przed zamknięciem zimowego okienka transferowego przez finalistę Ligi Mistrzów z poprzedniej edycji, Serb Milos Jojic. Po ledwie kilkunastu sekundach przebywania na murawie, w pierwszym kontakcie z futbolówką tenże nowicjusz zdobywa gola... Prawdziwe wejście smoka.

Na początku po czymś takim człowiek rozdziawia gębę, jest pełen uznania, a za moment uświadamia sobie, że przecież już coś niemal identycznego widział i to na naszym podwórku, nawet nie ekstraklasowym, tylko bliższym sercu, bo regionalnym. 16 czerwca 2010r. w trakcie spotkania słupskiej klasy A MKS Debrzno-Lipniczanka Lipnica doszło do podobnej sytuacji z udziałem Patryka Borkowskiego. Przy stanie 5:0 dla czerwono-niebieskich "Boruch" zluzował w 57.minucie Damiana Litwiniuka, natychmiast pobiegł w pole karne, otrzymał piłkę, posłał ją ponad wychodzącym golkiperem ekipy gości i mógł się radować z gola. Dziesięć sekund po wejściu z ławki!

Różnice? Oczywiście łatwo je znaleźć... Nie był to debiut debrznianina w pierwszym zespole i (rzecz kluczowa) całość działa się na znacznie niższym szczeblu, ale to porównanie ma uzmysłowić po raz kolejny jedną prostą prawdę, a mianowicie, że futbol jest piękny i nieprzewidywalny, m.in. dzięki takim przykładom. Zarówno tym z telewizji, jak i u nas, w lokalnym wymiarze, bez udziału kamer...

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::