ARCHIWUM AKTUALNOŚCI
W samo okienko (38)
Mejl do M.
09.12.2013r.
W ogromnej europejskiej wiosce, której nazwa rozpoczyna się od dużej litery "W" oraz gdzie słychać mowę weków, czyli "słoików", anonimowość ma się doskonale. Rozmowy z sąsiadami ograniczają się często do jednego miejsca, czyli windy, a zdawkowe "Dzień dobry" i "Do widzenia" są najczęściej używanymi zwrotami w tym blaszanym wehikule, poruszającym się rytmem góra-dół-góra.

Tym bardziej byłem zaskoczony, gdy w piątkowy, mikołajkowy wieczór sąsiad rozwinął nasz dialog poza dwa powyższe sformułowania grzecznościowe, choć przyznam, że już wcześniej udawało nam się pogawędzić zwłaszcza na tematy futbolowe. Jazda windą wydała się być dłuższa niż zazwyczaj.

- Wiesz, co wczoraj dostałem na swoją skrzynkę mejlową? - zapytał z wyrazem spowiednika, który za chwilę ma podzielić się swoimi sekretami.

Pokręciłem przecząco głową.

- Słuchaj... - rozejrzał się po windzie, jakby sprawdzając czy nie ma ukrytych kamer i nikt inny nie podsłuchuje. - Poprosiłem syna, żeby napisał mejla do Świętego Mikołaja, wiesz, jakie chce prezenty i takie-tam oraz żeby to przesłał na mój adres. Nie uwierzysz co dostałem...

- Co takiego?

- Prześlę Ci później, to sam zobaczysz. Mówiłeś mi kiedyś, że założyliście akademię piłkarską, to będziesz w temacie.

Winda dotarła do garażu, gdzie nasze drogi się rozeszły. Pamiętałem bardzo dobrze, że dziewięcioletni syn sąsiada uczęszcza na treningi do szkółki Ursusa Warszawa, a wieczorem przekonałem się co było takiego niesamowitego w elektronicznym liście do M.

"Święty Mikołaju,

Tata myśli, że ja ciągle wierzę, że to ty wpadasz przez komin i zostawiasz prezenty pod choinką. W tym roku dowiedziałem się od kolegów z klasy, że tak wcale nie jest. To rodzice przynoszą zabawki i gry. Dlatego mamie powiedziałem już jakie prezenty chcę w tym roku na gwiazdkę. Mam to już załatwione. Ale tata poprosił mnie o napisanie tego listu do ciebie. Więc piszę i proszę cię o jedno. Tata chodzi ze mną na treningi w piłce nożnej i ostatnio ma jakieś nerwy. Krzyczy, że mam szybciej biegać, więcej goli strzelać, nie kiwać się i wygrywać. I jeszcze po treningu mówi brzydkie słowa o trenerze, że jest do dupy, bo daje zagrać trochę słabszym kolegom. Tak właśnie powiedział, przysięgam. Proszę cię żeby tata był mniej nerwowy."


- Czytałeś? - sąsiad zapytał następnego dnia, gdy winda dała nam znowu możliwość krótkiej rozmowy.

- Naturalnie. Prawdziwe arcydzieło, zwłaszcza ten wątek z trenerem. A tak na serio, to czy pamiętasz siebie w wieku dziewięciu lat? - pytanie zostało bez odpowiedzi.

My dorośli często patrzymy na dzieci przez swój pryzmat. Chcemy żeby w wieku dziewięciu lat robiły z piłką coś, czego my nie potrafiliśmy zrobić nawet mając lat dwadzieścia. Obowiązkowo trzeba zajrzeć w świat dziecka i poznać jego charakterystykę pod kątem zajęć piłkarskich.

Co się dowiemy?

Dzieci w wieku ośmiu-dziewięciu lat umieją skoncentrować się na dłuższy czas, lecz ciągle jeszcze nie przez całe zajęcia. Są ciągle w ruchu - drapią się, skaczą, kołyszą, itp., łatwo się obrażają i długo pamiętają negatywne uwagi (dlatego warto dawać im podpowiedzi niż ganić za błędy). Ponadto brakuje im poczucia zmęczenia (często chcą odpocząć dopiero gdy całkiem opadną z sił), ich układ kostny szybko rośnie, co często powoduje wyraźny brak koordynacji, lepiej radzą sobie ze zrozumieniem podstawowych zasad gry oraz pewnych podpowiedzi trenera, czasem jednak w trakcie walki na boisku zdarza im się o nich zapominać.

W tym wieku cały czas chodzi o zabawę. Nie ma co się nakręcać i denerwować, lepiej ugryźć się w język niż powiedzieć coś, co może spowodować lawinę negatywnych emocji. Nikomu to nie jest przecież potrzebne.

                                                                     (© arek.lewenko@interia.pl)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::