Koszmar! 1:4 z Błękitnymi Główczyce to klęska czerwono-niebieskich. "Nie zlekceważyć outsidera", tak zatytułowaliśmy naszą przedmeczową zapowiedź. A jednak niemożliwe stało się faktem. Po bardzo słabej grze ulegliśmy zdecydowanie drużynie, która dotąd poniosła dziewięć porażek z rzędu i zdobyła ledwie trzy gole! To największe rozczarowanie sezonu dla debrzneńskich kibiców i z pewnością największa sensacja rundy jesiennej w całej lidze. Co gorsza, goście byli zwyczajnie lepsi w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Czterdzieści sekund wystarczyło przyjezdnym by objąć prowadzenie. Jedno podanie, niezdecydowanie naszej defensywy, strzał Arkadiusza Chustaka zza linii pola karnego, kozioł i futbolówka po rękach Krzysztofa Szychowskiego wpada do siatki. Teoretycznie to zdarzenie powinno obudzić czerwono-niebieskich, ale nic takiego nie nastąpiło. Był wprawdzie strzał Piotra Binkiewicza, było uderzenie Pawła Wegnera, były tradycyjnie szanse Leszka Begera, ale to wszystkie nasze atuty. Nikt tego nie liczył, ale w ilości niecelnych podań pobiliśmy tego dnia wszelkie rekordy. Uparte wrzucanie górnych piłek w okolice pola karnego nie zdawało egzaminu. Nie było tego dnia w naszym zespole zawodnika potrafiącego wziąć na swoje barki ciężar gry. W 21 min tracimy drugą bramkę. Dośrodkowanie z rzutu rożnego, kompletnie nie pilnowany Dariusz Smuraga z kilkunastu metrów precyzyjnie główkuje i robi się niewesoło. Liczyliśmy na lepszą grę, mobilizację, walkę o odwrócenie losów spotkania w drugich 45 minutach. Nic z tego. Seria błędów defensywy, gole Piotra Kwidzińskiego oraz Smuragi i koniec złudzeń. Honor debrznian uratował w 73 min Mirosław Kisełyczka. Kapitan MKS-u precyzyjnie strzelił z wolnego i piłka po odbiciu się od poprzeczki wylądowała w siatce. Najładniejsze trefienie w meczu to marne pocieszenie dla niezadowolonych i zziębniętych kibiców. Goście oddali w ciągu 90 minut 4 celne strzały i zdobyli 4 gole. Skuteczność godna podziwu... Czy zdołamy pozbierać się do wyjazdowej potyczki w Łebie? Trzeba to zrobić, tym bardziej, że łebianie też ostatnio nie "błyszczą".