Porażka z Jantarem Ustka, bądź co bądź spadkowicze, ujmy nam nie przynosi. Rywale raczej będą się liczyć w walce o czołowe lokaty w tym sezonie, jednak z drugiej strony prognozowanie już teraz, że szybko wrócą do IV ligi byłoby z pewnością przedwczesne.
Czerwono-niebiescy nie sprzedali tanio skóry, zagrali bardzo ambitnie i do samego końca walczyli o zdobycie choćby jednego punktu. Zabrakło kropki nad "i" w dwóch sytuacjach w ostatnich minutach, ale gwoli sprawiedliwości trzeba od razu dodać, że Jantar miał okazje ku temu, by wcześniej podwyższyć na 2:0. Goście stawili się w Debrznie bez Krzysztofa Pijanowskiego, doświadczonego bramkostrzelnego napastnika. Z kolei trener Krzysztof Borkowski nie mógł tego dnia liczyć na obecność Tomasza Łopieńskiego, a dopiero w drugiej połowie pojawili się na placu gry Rafał Tarczyluk i Kamil Sieg. Pierwsze 20 minut należało do przyjezdnych. W 12 min. dobrą okazję zmarnował Przemysław Iwański, strzelając płasko wzdłuż bramki Daniela Janusza. W 15 min. bliski szczęścia był Leszek Urzykowski, który trafił w słupek. W 18 min. Radosław Łukasik groźnie uderzył zza pola karnego, ale Janusz pewnie chwycił futbolówkę. My bramce Pawła Skiby zagroziliśmy w 21 minucie. Mocny strzał Mirosława Kisełyczki sprawił nieco problemów golkiperowi. Skiba był bardzo dobrze dysponowany i chociaż nie miał przesadnie wiele pracy, to przede wszystkim niepodzielnie rządził na przedpolu swojej bramki, wprowadzając spokój w szeregi obronne Jantara. W 37 min. bramkarz wybił piłkę na róg po strzale Wójtowicza. 45 minut bez goli. Nadzieję na lepszą i skuteczniejszą grę debrznian mieliśmy nadal mimo, że to ustczanie w 52 min. po kontrze poważnie zagrozili bramce Janusza. Golkiper MKS-u ratował się wybiciem futbolówki nogami. Odpowiedzieliśmy składnym wypadem, po którym Damian Litwiniuk próbował pokonać Skibę z linii pola karnego. Zabrakło siły uderzenia, bo sama akcja mogła się podobać. Niestety w 60 min. rezerwowy Sebastian Tęcza otworzył wynik zdobywając prowadzenie dla usteckiej jedenastki strzałem z bliska. Po czterech następnych minutach mogło być "po herbacie", ale uratował nas słupek, w który trafił inny rezerwowy Sławomir Sabina. Czerwono-niebiescy zagrali z determinacją od momentu utraty gola. Nie było czego bronić i odważnie zaatakowali. W 77 min. Skiba obronił strzał Sylwestra Nylca z rzutu wolnego. W 80 min. powinno paść wyrównanie. Nylec zagrał prostopadle do Krzysztofa Dudzica, wprowadzony kilka chwil wcześniej młody napastnik znalazł się w idealnej sytuacji, lecz strzelił ponad bramkę. W kolejnej akcji to nam w sukurs przyszła poprzeczka. Jeszcze w 89 min. po szybko rozegranym rzucie rożnym błyskawicznie uderzył z lewej nogi Sieg i kolejną świetną interwencją popisał się Skiba, podczas gdy niemal cały stadion widział już piłkę w siatce. Ciągłe ataki MKS-u rodziły okazje do szybkich kontr dla Jantara. Po jednej z nich w doliczonym czasie Urzykowski strzelił drugiego gola.
Inauguracyjny występ w nowym sezonie przed własną publicznością nie przyniósł zdobyczy punktowej. Trzeba więc szukać szczęścia w kolejnych meczach. W czwartej serii spotkań zmierzymy się w Cewicach z Leśnikiem 26 sierpnia o godz. 12:00.